pobiegłam do szkoły oddać głos, nawet nie siadałam, zrobienie jednego krzyżyka nie wymagało przecież żadnego namysłu. Chciałam zdążyć przed przed obywatelami i obywatelkami wracającymi z porannej mszy, doczytałam w necie, że zalecano im branie swoich długopisów, bo komisje ponoć ścieralne dawały. Ruskie trolle szalały na całego. Koleżanka, której banner wywieszono na jej płocie, cieszyła się nim niecałą dobę, zniknął w nocy, tylko trytytki zostały na pamiątkę. Cóż sąsiedztwo świątobliwego ojca Rydzyka nie mogło dopuścić do takiej hańby. Pobiegłam rano, bo potem pojechałam na rynek, obaczyc kwiatki. Nie mam kasy, nie mam kasy, powtarzam sobie w kólko a jednak nie mam siły oprzec się kupowaniu kolejnych roślinnych nabytków. Aczkolwiek dzisiaj wróciłam tylko z truskawkami. Odkryłam hurtownię, która kwiaciorki ma zdecydowanie w lepszych cenach, na rynku pelargonie po 12 zeta, tam 7,5, a trochę biedniejsze, po 6. Dłużej będą odbijać, ale potem odwdzięczają się pięknie kwitnąc. Zresztą mało wystawiających było, zimno i deszcz, uroki tegorocznego maja. Jako że ani na działkę ani na rower, poszłam wczoraj na wędrówkę. Nie było zle, momentami nawet się przejaśniało, zrobiliśmy rundkę wokół jeziora, dopiero godzinne oczekiwanie na autobus, przewiało i przemoczyło mnie dokumentnie. Nie mogłam się rozgrzać do końca dnia, a dziś lep mnie nawala od rana i nie wiem czy to początek przeziębienia czy co tam innego w tej mózgownicy się dzieje. Korzystając jednak z danej mi kiedyś rady przez Teatralną, bierz tabsy bierz i zgadzając się, że cierpienie to jednak mało ubogacające jest, łykam prochy. Widząc się z A znowu, tematu przyszłego rajdu nie poruszyłam, przywitała mnie słowami witaj gwiazdo. Reportaż był w radio w temacie minionego RSN, wspominałam że całe te 400 osób podzielone było na mniejsze 15 osobowe zespoły, zgadnie ktoś kogo najbardziej było słychać z całej naszej grupy ? Całą moją paplaninę usłyszałam, nie wycięto ani słowka, do końca, do niezręcznej ciszy, przerwałam wpół słowa, kiedy uświadomiłam sobie, że nie słucha mnie tylko reporter ale całkiem spora grupa ludzi, zamilkłam wtedy i po chwili ktoś litościwie dokończył zdanie urwane przeze mnie w połowie. Co za licho we mnie wchodzi ? A tak bardzo staram się być cicha i niezauważalna... Koleżanka namawia mnie na rolki, w końcu ruszyłam do piwnicy i wyciągnęłam pudło, okazało się nawet że mam dwie pary, jedne po dziecku i drugie nówki, nieużywane, prezent . Nigdy nie jezdziłam na rolkach i usilnie szukam w myślach miejsca, gdzie mogłabym spróbować stanąc i zobaczyć czy jestem w stanie dwa kroki zrobić, miejsce musi być odizolowane na tyle, aby nie było świadków nieuchronnych upadków. Gdybym nie odzywała się dłuzęj możliwe, że ewentualne przewroty w tym wieku starczym już przecie, zakończyły się połamaniem róznych kostnych częsci. Zmieniając temat na weselszy, mój widok z okna. Jaśnie pan Kevin, pomimo,że okno balkonowe jest otwarte,życzy sobie żebym otworzyła mu właśnie te, a kiedy nie otwieram, wali łapami i w końcu ulegam, zawsze ulegam.
Na YT znalazłam świetny filmik dziewczyny uczącej jazdy na rolkach, poszukaj, warto. Ku mojemu zdumieniu najpierw trzeba zacząć od stania i nauki utrzymywania równowagi na trawniku. To działa! Wnuk, który już się zniechęcił po pierwszej próbie na gładkiej powierzchni, na trawniku zaczął z nowym zapałem ćwiczenia.
OdpowiedzUsuńPomyślałam, że trawnik mogę zastąpić grubym dywanem, tylko stoliki poodsuwać trzeba w pokoju,i nie było źle, tylko te rolki po dziecku, chociaż rozmiar niby ok za wąskie są i cisną ,zobaczę później te drugie, ale to jutro, na dzisiaj dosyć gibania :)
UsuńDywan niekoniecznie zastąpi trawnik, pod nim jest twarde podłoże, ale skoro jeżdziłaś na łyżwach, to masz łatwiej. Tu jest filmik, z którego korzystałam, warto obejrzeć https://www.youtube.com/watch?v=HEVa6hxy0Ok&ab_channel=Ice%27n%27Roll
UsuńDziękuję bardzo, że starasz się chronić moje kości:). Film wydaje się być pomocny. Narazie, na szczęscie póki co wyjście z koleżanką odwleka się, ona jest bardzo zaangażowana politycznie, ja ogarniam burdel na balkonie i działce. Działka trudna jest, tereny nad Wisłą, plaga muszek. Jestem jednym wielkim bąblem, i nie żadne olejki nie pomagają.
Usuńno cieszę się, że słuchasz :-)) starszej koleżanki.
OdpowiedzUsuńoraz jeśli jeździłaś w dzieciństwie na łyżwach, to na rolkach dasz radę. ale faktycznie bez hełmu na głowie i ochraniaczy to nawet nie zaczynaj ... ochraniacze na nogach i rękach, dupa nie szklanka, i koniecznie rękawiczki.
Dobre rady nie mają wieku :) Czasami człek tak się zakalapućka, że warto spojrzeć poprzez pryzmat dalszego oglądu sytuacji .
OdpowiedzUsuńNa łyżwach zaczęłam jeździć parę lat temu, ćwiczyłyśmy piruety i jak im tam było tuluzy? Dopiero jak znajoma, z którą chodziłam na zajęcia, gwizdnęła się o barierę i legła nieprzytomna na lodzie straciłam zapał. Wszelkie ochraniacze, zgadzam się wskazane.
Często widuję starszą zakonnicę (włosy siwe wystają), jak popierdziela na rolkach, tylko habit i welon łopoczą. Jeździ jak szatan... tfu, jej świątobliwość jeździ jak archanioł.
OdpowiedzUsuńZakonnica z fantazją, niespotykane, te które ja widuję wyglądają bardzo zakonnie, czyli szaro i smutnie.
OdpowiedzUsuń