będzie i o tym, jak człek dostaje bęcki z najmniej spodziewanej strony. Przyznaję mam problem z wyrażaniem pewnych uczuć, a także z pisaniem o nich. Owijam je więc w bibułkę, pakuję, zawijam w te sreberka. Łatwiej mi wtedy wydusić to z siebie, jednocześnie, możliwe, że w ten sposób mój przekaz staje się mniej czytelny, niejednoznaczny, mało precyzyjny. W jakiś przedziwny sposób, moje słowa, jakieś zdanie wywołało reakcję ,zarezonowało z powodów mi niewiadomych, u osoby, którą w ogóle nie powiązałabym z tym co piszę, jednej z najbardziej kolorowych postaci blogosfery, zaznaczam, mojej blogosfery, są to teksty ,które dobrze się czyta i światopoglądowo są mi bliskie. A czytuję sporo, nocami, kiedy ludzie zazwyczaj śpią, ja oglądam filmy i podczytuję blogi, rzadko wchodząc w interakcje. Ale czasami, czasami coś mnie skłania do refleksji, więc luzno na blogu coś tam sobie układam. Przykro mi się zrobiło, nie ukrywam, postanowiłam poczekać z odpowiedzią na komentarz aż trochę emocje odpłyną.
Pracę zaczęłam, monitoruję przepływ ruchu pasażerskiego w autobusach MZK. Praktycznie wygląda to tak, że cały boży dzień jezdżę autobusami i wypełniam tabelki. Nie jest to ciężka praca, jednak daje do wiwatu. Siedzi się z tyłu, na kole,jeżdżę starszego typu autobusem, trzęsie bez przerwy i trochę śmierdzi paliwem, "czytelnie proszę", rubryczki są malutkie, przystanki co minutę, więc szybko trzeba. Na pętlach nie ma toalet z prawdziwego zdarzenia, są wstrętne tojtoje. Staram się nie sikać przez cały dzień. Ludzie się wgapiają jakbym miała trzecie oko, a nie tylko identyfikator formatu nieomal zeszytu, niektórzy po wejściu do środka, zauważywszy mnie natychmiast wysiadają. No i powroty, wydawało mi się, że dojadę rowerem do zajezdni i potem tak samo wrócę, niestety, zaczynam z jednego końca miasta, kończąc w zupełnie innym. Ostatnio miałam szczęście, że trafiłam na tak miłego kierowcę, że po północy podwoził mnie na moje osiedle, ale przypuszczam, że zdarzy się zmiana po której będę z buta szła doma, a pętle zlokalizowane są na uboczach raczej. Zresztą niepotrzebnie się martwię, może mnie zwolnią, na jednym z arkuszy wyszło, że do autobusu weszło 120 osób, a wysiadło 108 :). Jeden podpity dziadek próbował opowiedzieć mi historię swojego życia i nie byłam w stanie wykonać poprawnie prostych obliczeń.
Miało być krótko...:)
Uff. . Wiesz jak mnie sie przykro zrobiło. Wcześniej. Ze komuś takiemu jak ty zrobiłam krzywdę. Nieświadomie.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony tez nie wiem czemu odebrałam to osobiście...jeśli jest jak piszesz. Przepraszam.
Chociaż wiem. Miałam wyjatko paskudny wrzesień. Powinnam ochłonąć zanim cokolwiek napiszę. Wiem przecież jak to jest ze słowem pisanym. Wybacz mi proszę
UsuńZapach paliwa... dla mnie pięknie pachnie, ale rozumiem że to kwestie indywidualne 😀 Spokojnej niedzieli życzę! 🖐️
OdpowiedzUsuń