W parku, jakie niecodzienne spotkanie. Małe pieski, Bariego nie lubią, niektóre wprost nienawidzą, tak szczekają zawziecie, że aż się krztuszą, Bari znosi to obojętnie, ale czasami wkurza się, najgorzej gdy mniejszy piesek jest bez smyczy i biegnie za moim, bez przerwy jazgocąc, boję się wtedy ,ze jak Bari pacnie szczekadło łapą, to krzywdę
zrobi. Ale spotkane w parku maleństwo, prawdziwy drobiazg, do małej torebki dałby się upchać, do Bariego podchodził z onieśmieleniem, nie bał się i obskakiwał go z wszystkich stron, belgijski gryfonik, o ile nazwę dobrze pamiętam, słodziak i całkiem dorosły pies.
Na koniec spaceru Bari zawsze się wyturla, jeżeli w trawie to pół biedy, ale lubi piach, ziemię, liście. Potem opeer dostaję, że pies wraca brudny. Jakbym była w stanie temu zapobiec. To jest i tak myszka Miki w porównaniu z sytuacją, gdy kiedyś wybrałam się z nim nad Wisłę, spuszczam go wówczas ze smyczy, nie zuwazyłam że na jednej z łąk było pastwisko a na nim mnóstwo krowich placków. Psisko wytarzało się w gównie dokumentnie. To była pózna jesien, rano temp. niemal zerowe, próbowałam go trochę umyć w Wiśle, ale co można zrobić dwiema papierowymi chusteczkami ? W efekcie byłam i ja cała w odchodach i na dodatek mokra, przemarznięta. Miałam wrażenie, że smród czuć od nas na kilometr. Jak wróciłam do domu to się rozpłakałam. Wówczas jeszcze paniusia, w kostiumikach i dopasowanych sukienkach, mokra i powalana gównem dwa kilometry od domu. Myslałam, że umrę ze wstydu.
Przemiłe komentatorki, niewątpliwie chcąc mi sprawić przyjemność piszą, żem dobra ogrodniczka, co mnie kąsa, bo buu bez mi nie kwitnie ! Jak tylko sprawiłam sobie działkę, moje pierwsze nasadzenia, to kalina, jaśmin i bez, zapachy dzieciństwa. Kalina zakwitła nieomal od razu, jaśmin w ubiegłym roku coś żarło, ale wygląda na to, że w tym niedługo będę cieszyć się słodkim zapachem. A bez, mam trzy krzaki i zero kwiata. Czuję się dotknięta i urażona no bo jak to tak ? Te Krzaki mam od swojej byłej już przyjaciółki, po co będziesz kupować ? Mam w siedlisku tyle pięknego bzu wezmiesz sobie, ile będziesz chciała. Dla mnie był to średnio opłacalny interes, siedlisko oddalone ze 150 km, ale E chciała coś zawieżć, albo coś przywiezć. Ok. pojechałyśmy, nakopałam się tam jak głupia, bo te krzewy wielkie, zarośnięte, no i masz, rosną, ale gdzie kwiaty ? Jeżeli w przyszłym roku nie postarają się bardziej to je wykopię, jak daję słowo. Jako same krzaki wielkiej urody nie posiadają, wywalę je i już. Wędrówki sobotnie przełożono na niedzielę, rocznica rajdu granicznego, prowadzona historyczną granicą między Rosją a Prusami, jak wstanę rano to pójdę. Dzisiaj natomiast pojechałam odkrytą niedawno scieżką rowerową, w okolice, w których nie byłam nigdy wcześniej. Kręci mnie i to bardzo(każdy ma swoje podniety), kiedy jadę pierwszy raz, nie wiedząc co będzie za zakrętem. Pomimo wiatru i deszczyku podobało mi się widziałam bażanty i sarenkę, a po drugiej stronie pola, najpierw myślałam ,ze bociany lażą , ale inne pióra miały i większe gabaryty, na moje widziałam żurawie, aczkolwiek gdyby się odezwały miałabym pewność ,a tak tylko przypuszczenie. Piękny dzień i jakie fajne górki. Jak wjeżdżałam sapiąc z wysiłku, rozpinałam kurtkę, zjeżdżając w szalonym pędzie, na dole zakładałam rękawiczki :)
mam i bzy i jaśmin i kalinę. kalina kiepsko rośnie i jeszcze nie kwitła, zobaczymy. Ale też mam glicynie. ekhm. już o tez zdzirze pisałam kiedyś. ma około dwudziestu lat, sadziliśmy ją zaraz po wprowadzce tutaj i ...nigdy nie kwitła. Nigdy. wszystko robiliśmy, przycięcia, docięcia, straszenia...to jest dopiero dramat.
OdpowiedzUsuńErna był suką owczarka niemieckiego pożenionego z kimś większym. Mamusia jej miała 60 kg żywej wagi, Erna tylko 40. Ech kochałam ta suke. do teraz mam jej obroże na szafce nocnej... no z takich opowieści o kupie i nie tylko mogłabym powieść skomponować. Pisałam o niej dużo na poprzednim onetowym blogu.
UsuńZwierzaki zabierają ze sobą kawałek naszego serducha. Myślę, że to i tak lepiej niż kiedy same zostają opuszczone i trafiają wtedy np. do schroniska. Siostra po smierci ojca planowała oddać Bariego,(mieszkam na 4 piętrze bez windy, kalectwo dla tak duzego zwirerzaka),trzy lata mija, ciągle ciągnie do ławek, na których lubił siadywać ojciec. A kiedy mama daje mu rano jedzenie do michy nie rusza go zanim ja się nie pojawię. Nie sądzę, żeby pożył gdzie indziej.
UsuńRosliny; jaskry posadziłam w trzech miejscach, w jednym już kwitną, w drugim ledwo dychają, a w donicy liscie są ładne, ale kwiatów brak. Kwitnące glicynie są imponujące, nie próbowałaś jej znaleźć miejsca w innym kącie?
nie mamy jej gdzie przesadzić tej glicynii. zresztą miejsce ma fantastyczne. nie kwitnie i już.
Usuńopowieść o psie wzruszająca...
Obśmiałam się jak pieprznięty klaun, z tego wytarzania w łajnie i Twoich osobistych doznań z tym związanych.
OdpowiedzUsuńPowiedz tym bzom, co o nich myślisz i zagroź wycięciem. Powinno pomóc. Gdy byłam na studiach, krążył taki przesąd, że gdy przed egzaminem zakwitnie kwiat, to przyniesie to powodzenie na egzaminie. Wówczas miałam same kaktusy (teraz nie mam nic) i jeden miał pączki, ale jakoś nie miał ochoty na kwitnienie, bo się nie powiększały i nie pękały. Przemówiłam do kaktusa, mówiąc: "Jeżeli do rana mi nie zakwitniesz, będziesz leciał długo i nieszczęśliwie z czwartego piętra!". No i jak przemówiłam, tak pięknie rozkwitł mnóstwem kwiatów.
Niegdysiejsze dramaty anegdotycznym przerywnikiem. Powiadasz hokus pokus, obawiam, się że nie mam takich mocy, a nawet siły przekonywania, na działce nawet osty otaczam opieką.
OdpowiedzUsuńCzemu zakończyłaś kaktusową przygodę?
Koty?