wtorek, 9 września 2025

Nigdy więcej



 żadnych rajdów, wyścigów i błota, over ! Zawsze trochę mnie wkurzało, kiedy słucham gdy ktoś mówi, że to nie dla niego, że za stary, że za trudno, oczywiście rozumiem fizyczne ograniczenia, ale często są to bariery,które nakładamy sami sobie bez zastanowienia, niejako z automatu. Nawet na tych zajęciach cyber, jedno po drugim powtarza, że nie jest w stanie tego zrozumieć, bo mózg wolniej pracuje, bo to i tamto. Ale kiedy Aurelia tłumaczy siedzą bez przerwy w komórkach, albo prowadzą rozmowy, a potem: ja nic nie wiem, za stara jestem. Wygląda na to, że dołączę do chórku :)      W piątek wyruszyłam raniutko pociągiem via Olsztyn, pogoda przepiękna, wysiadłam w Ostródzie, żeby rowerkiem dojechać do celu. A i J jechali z innej imprezy, z innego kierunku, spotkanie na miejscu. Ja jak to ja, pogubiłam się w lasach, najgorsze,że nie zapakowałam dodatkowego ładowania do komórki i kiedy ta padła, jechałam na czuja. Ludzi tam jak na lekarstwo, nawet jak spotykałam chałupki, pozamykane wszystko na głucho. W końcu kiedy dotarłam do celu i jechałam wolniutko szukając pożądanego numeru, usłyszałam, Graża, Grażka, tu ! Koleżeństwo od dwóch godzin siedziało  na ławce w oczekiwaniu na zwolnienie apartamentu. W nocy zaczęło lać i deszcz, czy to ulewy czy zaledwie mżawki towarzyszyły nam już do końca pobytu. Warmia i Mazury, byłam parę razy, nawet na rowerze. Jednak co innego kolebać się bez obciązenia od jednego jeziorka w kierunku drugiego, a co innego z pełnymi sakwami gnać wśród szaleńców. Człowiek zjechał z jednej górki,zaraz pojawiała się następna,wyższa i dłuższa od poprzedniej, jakby ani jednego płaskiego kawałka nie było w okolicy. Wieczorem kiedy stękałam, że dziwnie jakoś złachana jestem, A mówi, pomyśl chwilę, ile jest kobiet w naszej grupie ? tylko my dwie 60 i nastu facetów +- 40 w obcisłych gatkach. Wyprzedzamy inne grupy, czyli ćiśniemy.  Pierwszy dzień był jeszcze w większości po asfaltach, drugi nightmare. Przez lasy, po piachu, błocie, kamieniach. Okulary zachlapane deszczem i błotem, cała byłam upaćkana w błocku. Zjeżdżaliśmy ze stromizm, potem pchaliśmy rowery pod górę, naprawdę, chwilami myślalam że usiądę pośród jednej z kałuż i się rozpłaczę. Nie zrobilam żadnego zdjęcia, na postojach tylko ocierałam twarz i okulary z błota, kawa albo woda, coś słodkiego i za chwilę trzeba ruszać. Na zakończenie medal, pierwsze zdjęcie, wręczany na rynku w Olsztynie :)   Teraz dwa dni po imprezie myśle, że to nie rajd był taki ciężki, tylko my jesteśmy obydwie wariatki. Na poprzednim wyjezdzie, w naszej grupie było więcej babek, one powiedziały stanowczo , że jadą wolno i cała grupa musiała się dostosować, więcej było przerw,  mogłam podziwiać krajobrazy w trakcie jazdy. Nie umiem odpuścić, pokazać słabości. Przypomina mi się moj królik. Mój obrońca, miniaturka, biegał swobodnie po mieszkaniu, nauczony załatwiać się w kuwecie. Kiedy mój ówczesny zaczynał krzyczeć na mnie ten wpijał się w jego łydkę, piętę i duży, wielki facet walił nogą z tym królikiem o ścianę, pewnie gdybym nie interweniowała, zatłukłby królika na śmierć, jednak bez względu jak nim uderzał, królik nie odpuszczał. To jest doprawdy niepojęte jak bardzo można być ślepym i głuchym, żeby nie widzieć co na prawdę siedzi w drugim człowieku.

1 komentarz:

  1. Piękny medal! Nauczenie się, że można sobie odpuścić i się od siebie od.dolić to długi proces. Jeszcze go nie skończyłam, ale już na wiele sobie pozwalam. I to nie są słabości. To po prostu my.

    OdpowiedzUsuń

Nigdy więcej

  żadnych rajdów, wyścigów i błota, over ! Zawsze trochę mnie wkurzało, kiedy słucham gdy ktoś mówi, że to nie dla niego, że za stary, że za...