poniedziałek, 16 czerwca 2025

Rififi po sześdziesiątce

 Czyli jak zostać złodziejem w bardzo dojrzałym wieku ? 😁

Najpierw trzeba mieć bzika, potem trzeba zobaczyć obiekt pożądania w miejscu bliskim a jednocześnie niedostępnym. Często kupuję kwiaty tzw. wyprzedażowe i frajdę mam doprowadzając je do kwitnienia i pięknego wyglądu, np.  

ta pelargonia była nieomal cała zaschnięta, jedynie parę ciągle żywych listków, teraz cieszy oko, albo
z wielopaku trzy ledwo dychające sadzonki surfinii, takąż drogą nabyłam orlika, bo tani i dopiero w domu mu się przyjrzałam i zachwyciłam jego delikatną urodą. Wtedy dopiero zauważyłam, że u sąsiada w chaszczach rosną orliki, jeden przecudnej urody, patrzyłam smętnie, z mojej strony siatka wysoka.Zjawia się tam ktoś raz w miesiącu goli wszystko i tyle. Zazwyczaj jak wjeżdżam, czy wyjeżdżam witam się z innymi działkowcami, gadka szmatka o tym i owym. Ale raz żadnych sąsiadów nie było i przechodząc zauważyłam w tej zaniedbanej działce z drugiej strony dziurę w ogrodzeniu, niedużą. W nocy nie mogąc spać zaczęłam się niespodziewanie zupełnie zastanawiać nad tą dziurą, a może bym się w nią zmieściła i z wizją siebie utkwiona w dziurze zasnęłam. Jestem w ogródkach, przechodzę koło tej dziury raz drugi, w końcu złapałam łopatkę i myślę, spróbuję a co, dziura nie była duża, ale i ja do dużych nie należę, przelazłam, schyliłam się, chwasty takie, że jak kucnęłam to wcale mnie nie było widać i tą łopatką walczę, oprócz chwastów z jednej strony zalegają smieci, płyty betonowe i ten upragniony wyłaził właśnie spod tego betonu, nie byłam w stanie tak głęboko kopać, po drugie denerwowałam się, zaraz będzie ktoś przechodził i mnie zobaczy i krzyknie złodziej ! Trochę podkopałam, trochę wyrwałam, uszkadzając korzenie. Troskliwie wsadziłam tego orlika, podlałam i cóż, wyglądałó ze się nie przyjął, kwiatek padł, przycięłam więc ze smutkiem roślinkę i dzisiaj co widzę wychodzi nowy pęd ,ale radość. 

W sobotę byłam na wędrówce, spotkałam A, zaraz po powrocie ze Szwecji, pojechała na tygodniowy wypad po żuławach, w piątek w nocy wróciła, i w sobotni poranek zobaczyłam ją na zbiórce.  Podziwiam, bo to, że ją stać na wyjazdy to jedno, ale że jej się tak chce, czapki z głów. Probowała mnie namówic na następną ekskursję :) W niedzielę wsiadłam z rowerem do pociągu. Macie do czynienia moi internetowi czytacze z osobą o niewątpliwe małym rozumku. Wiedząc że słonecznie będzie i ciepło, nie wzięłam ani kapelindra ani żadnego czapoka  i teraz niewątpliwie pokrewieństwo z siuksami w wyglądzie mnie łaczy. Czerwone czoło i nos i pod oczyma ,tam gdzie oprawki się kończą czerwone pręgi, dzisiaj natomiast wdziałam słomkowy kapelusz i dopiero w połowie drogi zorientowałam się,że będzie padać i niebo jest totalnie zachmurzone.  Pociągiem zajechałam na kraj brodnickiego pojezierza i stamtąd niespiesznie ruszyłam doma. Pola i łaki, wsie i wioski. Zapachy, kolory. Pachniały róże w wielkiej obfitości kwitnące przy domach, oczywiście jaśmin, a poza wioskami to głównie czarny bez i chyba lipy. Nic mnie nie goniło, nawet nie sprawdzałam w komórce czy dobrze jadę, wiedziałam który mniej więcej kierunek, czasami jakiegoś ludzia zagadywałam po drodze, pani ,ale pani jedzie dookoła, bo tak chcę uśmiechałam się i machałam na pożegnanie. Zeby za idyllicznie nie było, po drodze w tych małych wioskach rozjechane jeże i koty na jezdni i ci piękni  chłopcy we wspaniałych maszynach, cudzysłów proszę, jeżdżacy po  wąskich szosach stowką albo i lepiej ech..

Liczne jeziora
 
Zabawne nazwy
Zachciało mi się pomoczyć nogi w Drwęcy, przetaszczyłam rower po bardzo bujnej łące, ledwo dysząc a tu brzeg wysoki i nie dało rady i znowu przez całą łakę rower ciągnąć z powrotem...

8 komentarzy:

  1. no masz, a u mnie orliczki powariowały i się rozpełzły i wyłażą wszędzie i masz rację że trafi się taka pojedyncza i niezwykła, czasem. Ty nie kradłaś, tylko życie jej ratowałaś, kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje słowa niczym balsam na moje niecne uczynki. Orliczkow do tej pory nie miałam i wiem, że się rozłażą, jak dla mnie niech lezą gdzie chcą.

      Usuń
  2. ... "Najpierw trzeba mieć bzika, potem trzeba zobaczyć obiekt pożądania w miejscu bliskim a jednocześnie niedostępnym.". Aha. Bzika mam, obiektów pożądania widziałam skolko ugodno, tylko jak, u cholery, ukraść dom?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Im ambitniejsze cele tym trudniejsza realizacja. Kiedyś kiedy koniecznie chciałam mieć swój mały domek, zamieszkałam z jego właścicielem. Ta historia nie skończyła się dobrze, ale czasami zdarza się happy end :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspominałaś kiedyś, że masz bujną wyobraźnię, wyobraźmy sobie zatem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A po co sobie wyobrażać? Żeby powrót do rzeczywistości był jeszcze gorszy?

      Usuń
  5. Mnie się zdarza trzymać wyobrażeń, lub złudzeń raczej, rozpaczliwie, bo inaczej to dno i 5 kg mułu.

    OdpowiedzUsuń

Kocio

Kevin, kotysław pierwszy nie jest do końca udanym egzemplarzem. Zwłaszcza córka była nim głeboko rozczarowana. Nie można go było nosić na rę...