piątek, 30 maja 2025

Umilając

  Wstajesz rano, wodząc niewidzącymi oczyma w poszukiwaniu kapciochów, nie ma, pewnie poszły załatwiać swoje sprawy, uznajesz, że nie będziesz ich szukać bo a. musisz szybko do toalety, b. kota trzeba natychmiast nakarmić, c. kawy potrzebujesz, kawy, inaczej opuszczą cię wszelkie funkcje życiowe. Idziesz więc gołymi stopami po dywanie, grubym, miękkim, coś ci nagle chrupie pod stopą, nie zwracasz uwagi, przy następnym kroku znowu ten nieprzyjemny odgłos i coś ostrego czujesz pod stopą. Przytomniejesz w momencie,  łapiąc za okulary. Fakt trzy dni temu odkurzałas, powinnaś codziennie, bo sierść zwierzaka pączkuje, bo żwirek złośliwe kocisko roznosi, ale aż takiego syfu nie masz przecież, żeby po czymś deptać. Patrzysz na dywan i widzisz owada, zdecydowanie martwego, a teraz jeszcze na płask rozdeptanego  przez twoje gołe stopy, rodzaj chrząszcza, tzrmiela, na pewno miał skrzydła, rozglądasz się i obok też jakieś stworzenie leży zmaltretowane. W przedpokoju, w malowniczych kocich rzygowinach dwa następne brr. niedobrze, jesteś obudzona na 100 % ,bez udziału kofeiny.

 Spię przy otwartym balkonie i oglądam tv nocą,  kot w akcji i stąd takie poranne atrakcje.

Pozbyłam się czarnej wątpliwej ozdoby na szyi. Jakoś tak wszystko  potoczyło się bezproblemowo. W dzień wizyty obawiałam się trochę o timing, jechałam najwcześniejszym  pociągiem, drogę z dworca do kliniki, pieszo, aplikacja prorokowała mi na całą godzinę, a przecież gdy idziesz pierwszy raz można żle skręcić, a na pewno trzeba często patrzeć się w komórkę i wychodziło mi, że dojdę pół godziny przed końcem przyjmowania wizyt. Mogłabym wziąć rower ze sobą, ale do tego miasta jeżdża stare składy, wąskie schodki wysoko, upieprzę się i spocę, tarmosząc rower do pociągu,potem taka nieświeża do lekarza, nie. Był jeszcze jakiś autobus, ale ja papierowa ciągle jestem, u siebie wiem gdzie za biletem, wszak kioski poznikały z krajobrazów. Wysiadłam tedy z pociągu, podeszłam do przystanku i pytam się babki, czy dojadę stąd do kliniki. Obca kobieta, bezmiar życzliwości, pdeszła ze mną do biletomatu, bo był, kupiła mi bilety, ba chciała za nie zapłacić, a potem mówiąc ,że chociaż w sumie nie na ten autobus czeka, pojedzie ze mną. Pojechała, pokazała bramę i wtedy dopiero  zniknęła. Kolejka była i owszem, ale szło całkiem sprawnie. Lekarz oglądał to znamie, swiecił i oglądał, potem wyjmuje jakieś urządzenie i mówi, może odrobinę boleć. Przepraszam, ale co pan będzie robić, a nie chce  pani usunąc ? Oczy zrobiłam, już, teraz ? Wszystko trwało niespełna 10 minut, a kiedy z rozpędu pożaliłam się na dręczący mnie ciągle łupież, dostałam całą torebkę próbek, które okazały się skuteczne w przeciwieństwie do wszystkich nizorali, pirolamów i kilku innych. W każdym razie wróciłam do domu nadspodziewanie szybko i lekko oszołomiona. 

Pachnie akcjami, słodki zapach mam wrażenie towarzyszy mi w każdej jezdzie na rowerze. Dla drobiazgowych, tak wiem ,ze to robinia i gatunek ekspansywny, jednak lubię te drzewa i już.

A i J., moi znajomi z rajdu czekają w tej chwili na prom w Gdyni, jadą do Szwecji, teoretycznie też mogłam, ale kasa misiu, zazdroszczę i zaraz się pocieszam. Nasze lasy, łąki, wioski, zachwycają, i jedziesz ile chcesz, kiedy chcesz i gdzie chcesz, nie marudz kobieto, ciesz się tym co ci dane.

niedziela, 25 maja 2025

Wbić

 sobie do tego zapominalskiego łba muszę, żeby podczas weekendów trzymać się z daleka od działki. Kosiarki ok., dzieciaki krzyczące ok. ale muzyka ,typowe łubu dubu, dochodzące z róznych  miejsc, a nawet i samochodów wkurzała mnie niepomiernie. Miałam wrażenie, że wszystkie moje i każdy z osobna, nerwy są szarpane bezlitośnie. Wyrywałam chwasty z taką zaciętością jakbym walczyła z najgorszym wrogiem. Z powrotem byłam tak nabuzowana, że kiedy zobaczyłam samochód jadący po ścieżce rowerowej naprzeciwko i ludzi  schodzących mu z drogi, pomyslałam, czekaj ty gnido, otorbiona blachą, spróbuj tylko najechać na mnie. Wokół tyle ludzi z telefonami, nie ujdzie ci to na sucho. Niestety zatrzymał się i zjechał trochę na trawnik, widocznie zobaczył, że mam mord w oczach, aż żałowałam :) Działka mnie dobija, bez nie kwitł, zamiast jaśminu mam jakiś krzak nie wiadomo jaki. Jaskry zaczęły kwitnąć, częsciowo, jeden krzaczek jest ok, reszta to jakaś imitacja, a w sklepach takie piękne widziałam, ech 


Natomiast piątek miałam wolny od mamy, toteż wsiadłam do pociągu bylejakiego.
pierwszy raz zdarzyło mi się być zupełnie samej w całym wagonie, aż poczułam się nieswojo, a nuż to pociąg widmo...Objechałam trzy jeziorka, podziwiałam krajobrazy.
To łopian ? Tak przypuszczam, krowy pasą w tym łopianie, ciekawe jak mleko smakuje ? Może leczyć ? Z powrotem na prom,
A jak prom, to oczywiście powrót przez Ciechocinek. Do wiadomości Frau, w przyszłym roku do sanatorium będą kursować pociągi, rewitalizują trasę, więc gdyby tam kiedyś znowu skierował cię los...

U mamy  swary z siostrą. Mama się skarży, ale boi się powiedzieć siostrze, więc ja mówię co mamę boli, co jej przeszkadza i usłyszałam, że się wtrącam, że może niepotrzebnie przychodzę. Zrobiło mi się przykro, wg. mnie u mamy widać chorobę otępienną, zapomina, czasami się gubi, miewa gorsze dni, ale miewa też zupełnie dobre. Może jestem zbyt opiekuńcza ? Rehabilitant, który kiedyś przychodził i instruował nas jak mamy przeprowadzać ćwiczenia , taki psycholog mądrala, stwierdził, że ja powinnam być mniej współczująca, a siostra z kolei powinna okazywać więcej empatii. Powiem mamie, że wyjeżdżam na dwa tygodnie, jeżeli wszystko będzie ok to w sumie dobrze, łatwiej mi będzie znależć pracę. Teraz tylko godziny ranne albo wczesnoporanne  wchodzą w grę, w południe mama, po południu częsciowo zapewne z powodu problemów ze snem, częsćiowo nie wiadomo dlaczego,pewnie zużycie materiału, jestem do niczego, a na pewno już nie nadaję się do żadnej pracy.  Siostra przejmując cały spadek po ojcu zobowiązała się do wyłacznej opieki nad rodzicielką, taka była decyzja mamy, toteż nie będę kopać się z koniem. Miałam żal ? miałam, myślałam o sprawie sądowej, ale bez względu na to jak wyglądała i wygląda moja sytuacja, pieniądze  nigdy nie były dla mnie dość ważne, nie i już. W czasie prowadzenia biznesu miałam raz i drugi opcję łatwiejszego zarobku. Oczywiście nie były to tak spektakularne przekręty jak w Matrasie, hurtownia w której niegdyś się zaopatrywałam, pralnia kasiorki. Chociaż raz, ale to już prywatnie, koleżanka, niegdysiejsza przyjaciółka namawiała mnie na mały przemyt przez granicę, mały w sensie objętości. Nie zgodziłam się, ona widziała zyski a ja siebie w areszcie. A nawet nie o areszt chodziło, tylko , bo wiecie, rozumiecie po kilkuset przeczytanych kryminałach ekspertem jestem od tego co mogłoby się dziać dalej. Gdyby się udało, czemu nie spróbować raz jeszcze, pojawia się chciwość, znajomość z jakimś niepożądanym elementem. E. się wtedy na mnie obraziła i fochała chyba z miesiąc, bo mogłyśmy się ustawić. Nie ustawiłam się, głupia ty, głupia.                                                                                                               



niedziela, 18 maja 2025

Z rańca

 pobiegłam do szkoły oddać głos, nawet nie siadałam, zrobienie jednego krzyżyka nie wymagało przecież żadnego namysłu. Chciałam zdążyć przed przed obywatelami i obywatelkami wracającymi z porannej mszy, doczytałam w necie, że zalecano im branie swoich długopisów, bo komisje ponoć ścieralne dawały. Ruskie trolle szalały na całego. Koleżanka, której banner wywieszono na jej płocie,  cieszyła się nim niecałą dobę, zniknął w nocy, tylko trytytki zostały na pamiątkę. Cóż sąsiedztwo świątobliwego ojca Rydzyka nie mogło dopuścić do takiej hańby. Pobiegłam rano, bo potem pojechałam na rynek, obaczyc kwiatki. Nie mam kasy, nie mam kasy, powtarzam sobie w kólko a jednak nie mam siły oprzec się kupowaniu kolejnych roślinnych nabytków. Aczkolwiek dzisiaj wróciłam tylko z truskawkami. Odkryłam hurtownię, która kwiaciorki ma zdecydowanie w lepszych cenach, na rynku pelargonie po 12 zeta, tam 7,5, a trochę biedniejsze, po 6.  Dłużej będą odbijać, ale potem odwdzięczają się pięknie kwitnąc. Zresztą mało wystawiających było, zimno i deszcz, uroki tegorocznego maja. Jako że ani na działkę ani na rower, poszłam wczoraj na wędrówkę. Nie było zle, momentami nawet się przejaśniało, zrobiliśmy rundkę wokół jeziora, dopiero godzinne oczekiwanie na autobus, przewiało i przemoczyło mnie dokumentnie. Nie mogłam się rozgrzać do końca dnia, a dziś lep mnie nawala od rana i nie wiem czy to początek przeziębienia czy co  tam innego w tej mózgownicy się dzieje. Korzystając jednak z danej mi kiedyś rady przez Teatralną, bierz tabsy bierz i zgadzając się, że cierpienie to jednak mało ubogacające jest, łykam prochy. Widząc się z A znowu, tematu przyszłego rajdu nie poruszyłam, przywitała mnie słowami witaj gwiazdo.  Reportaż był w radio w temacie minionego RSN, wspominałam że całe te 400 osób podzielone było na mniejsze 15 osobowe zespoły, zgadnie ktoś kogo najbardziej było słychać z całej naszej grupy ? Całą moją paplaninę usłyszałam, nie wycięto ani słowka, do końca, do niezręcznej ciszy, przerwałam wpół słowa, kiedy uświadomiłam sobie, że nie słucha mnie tylko reporter ale całkiem spora grupa ludzi, zamilkłam wtedy i po chwili ktoś litościwie dokończył zdanie urwane przeze mnie w połowie. Co za licho we mnie wchodzi ? A tak bardzo staram się być cicha i niezauważalna... Koleżanka namawia mnie na rolki, w końcu ruszyłam do piwnicy i wyciągnęłam pudło, okazało się nawet że mam dwie pary, jedne po dziecku i drugie nówki, nieużywane, prezent . Nigdy nie jezdziłam na rolkach i usilnie szukam w myślach miejsca, gdzie mogłabym spróbować stanąc i zobaczyć czy jestem w stanie dwa kroki zrobić, miejsce musi być odizolowane na tyle, aby nie było świadków nieuchronnych upadków. Gdybym nie odzywała się dłuzęj możliwe, że ewentualne przewroty w tym wieku starczym już przecie, zakończyły się połamaniem róznych kostnych częsci. Zmieniając temat na weselszy, mój widok z okna. Jaśnie pan Kevin, pomimo,że okno balkonowe jest otwarte,życzy sobie żebym otworzyła mu właśnie te, a kiedy nie otwieram, wali łapami i w końcu ulegam, zawsze ulegam.

 



sobota, 10 maja 2025

David i Goliat

W parku, jakie niecodzienne spotkanie. Małe pieski, Bariego nie lubią, niektóre wprost nienawidzą, tak szczekają zawziecie, że aż się krztuszą, Bari znosi to obojętnie, ale czasami wkurza się, najgorzej gdy mniejszy piesek jest bez smyczy i biegnie za moim, bez przerwy jazgocąc, boję się wtedy ,ze jak Bari pacnie szczekadło łapą, to krzywdę 


zrobi. Ale spotkane w parku maleństwo, prawdziwy drobiazg, do małej torebki dałby się upchać, do Bariego podchodził z onieśmieleniem, nie bał się i obskakiwał go z wszystkich stron, belgijski gryfonik, o ile nazwę dobrze pamiętam, słodziak i całkiem dorosły pies.


Na koniec spaceru Bari zawsze się wyturla, jeżeli w trawie to pół biedy, ale lubi piach, ziemię, liście. Potem opeer dostaję, że pies wraca brudny. Jakbym była w stanie temu zapobiec. To jest i tak myszka Miki w porównaniu z sytuacją, gdy kiedyś wybrałam się z nim nad Wisłę, spuszczam go wówczas ze smyczy, nie zuwazyłam że na jednej z łąk było  pastwisko a na nim mnóstwo krowich placków. Psisko wytarzało się w gównie dokumentnie. To była pózna jesien, rano temp. niemal zerowe, próbowałam go trochę umyć w Wiśle, ale co można zrobić dwiema papierowymi chusteczkami ? W efekcie byłam i  ja cała w odchodach i na dodatek  mokra, przemarznięta. Miałam wrażenie, że smród czuć od nas na kilometr. Jak wróciłam do domu to się rozpłakałam. Wówczas jeszcze paniusia, w kostiumikach i dopasowanych sukienkach, mokra i powalana gównem dwa kilometry od domu. Myslałam, że umrę ze wstydu.

Przemiłe komentatorki, niewątpliwie chcąc mi sprawić przyjemność piszą, żem dobra ogrodniczka, co mnie kąsa, bo buu bez mi nie kwitnie ! Jak tylko sprawiłam sobie działkę, moje pierwsze nasadzenia, to kalina, jaśmin i bez, zapachy dzieciństwa. Kalina zakwitła nieomal od razu, jaśmin w ubiegłym roku coś żarło, ale wygląda na to, że w tym niedługo będę cieszyć się słodkim zapachem. A bez, mam trzy krzaki i zero  kwiata. Czuję się dotknięta i urażona no bo jak to tak ? Te Krzaki mam od swojej byłej już przyjaciółki, po co będziesz kupować ? Mam w siedlisku tyle pięknego bzu wezmiesz sobie, ile będziesz chciała. Dla mnie był to średnio opłacalny interes, siedlisko oddalone ze 150 km, ale E chciała coś zawieżć, albo coś przywiezć. Ok. pojechałyśmy, nakopałam się tam jak głupia, bo te krzewy wielkie, zarośnięte, no i masz, rosną, ale gdzie kwiaty ? Jeżeli w przyszłym roku nie postarają się bardziej to je wykopię, jak daję słowo. Jako same krzaki wielkiej urody nie posiadają, wywalę je i już.    Wędrówki sobotnie przełożono na niedzielę, rocznica rajdu granicznego, prowadzona historyczną granicą między Rosją a Prusami, jak wstanę rano to pójdę. Dzisiaj natomiast pojechałam odkrytą niedawno scieżką rowerową, w okolice, w których nie byłam nigdy wcześniej. Kręci mnie i to bardzo(każdy ma swoje podniety), kiedy jadę pierwszy raz, nie wiedząc co będzie za zakrętem. Pomimo wiatru i deszczyku podobało mi się widziałam bażanty i sarenkę, a po drugiej stronie pola, najpierw myślałam ,ze bociany lażą , ale inne pióra miały i większe gabaryty, na moje widziałam żurawie, aczkolwiek gdyby się odezwały miałabym pewność ,a tak tylko przypuszczenie. Piękny dzień i jakie fajne górki. Jak wjeżdżałam sapiąc z wysiłku, rozpinałam kurtkę, zjeżdżając w szalonym pędzie, na dole zakładałam rękawiczki :)

sobota, 3 maja 2025

Nocą

Około 22: Morderstwa w Midsommer ; 23: True love. Kilkoro przyjaciół postanawia, że gdy przyjdzie ich pora, pomogą sobie w godnym odejściu, żeby niepotrzebnie nie cierpieć, w tym odcinku starsza pani z postępującą demencją wypija szampana i połyka stosowną porcję tabletek, jej przyjaciólka kładzie się obok, łapie ją za rękę i czeka aż zaśnie, to było dość poruszające, przełączyłam na  Slady zbrodni na TVN, z Samuelem l.Jacksonem i Edem Harrisem, niezle się oglądało, ale te reklamy, ostre, zmieniające się światło, krzyczące głosy, kup,kup...z powrotem na BBC. Nie pamiętam tytułu, serial o patolożce, rozwiązującej kryminalne sprawy, oglądałam z trudem było dużo o przemocy wobec kobiet i bezkarności ich oprawców. Potem serial, którego nie lubię, a'la para dokumentalny o policjantach, za duzo krzyku. Włączyłam Netfixa, komedia bodaj Cztery pory roku. Sympatyczna, bezpretensjonalna, obejrzałam cztery odcinki. Zasnęłam o czwartej ? O piątej kot w akcji, zwaliłam go z łóżka raz i drugi no ale wiedziałam, już spać nie będę. Nie wiem czemu sypiać nie mogę, gdybym miała jakieś tabsy pewnie coś bym łyknęła z rozpaczy, ale w szufladzie leżą tylko z rok przeterminowane, a bez recepty nic na mnie nie działa. Od dawna zasypiam przy włączonej telewizji, pomaga odciąć mi się od myśli, które kiedy cicho jest, zaczynają  osaczać, wszystkie lęki i niepokoje nagle tłuką mi się po głowie. W związku z tym majówka taka se. Miałam planowane całodzienne wyjazdy rowerowe, ale kiedy głowa mdła,a cialo byle jakie... Może i dobrze że ostałam doma. Przy wieszaniu prania nabiłam sobie najprawdziwszego guza o pręta, po umyciu podłogi chwilę potem wywaliłam doniczkę z ziemią,rozsypując przy tym drobne kamyki. Pizza spalona na czarno, więc dobrze, że rower w piwnicy spoczywa spokojnie. 

Na wycieczkę dzisiaj nie poszłam, i tydzień temu też nie, będę musiała nałgać A, a nie lubię kłamać, sprawia mi to kłopot, więc odwlekam jak to ja, a nuż problem sam się rozwiąże. Nigdy sie nie rozwiązuje ... Miałyśmy znowu jechać razem na następny rajd, zadeklarowałam się, ale po zrobieniu bilansu, w cholerę nie stać mnie na żaden wyjazd. A należy do zamożnych osób, i kiedy ja wieczory spędzałabym, cała szczęśliwa zresztą, nad morzem, opatulona w koc, z termosem ciepłej herbaty i bułką z serkiem, to chodziłam z nimi po knajpach, bez mrugnięcia oka zamawiając, rzeczy na które nie było mnie stać. Nie jestem wylewna, a o swoich problemach to już w ogóle nie lubię mówić, stąd po części to pisanie, czasami trzeba coś z siebie wyrzucić, żeby w pewnym momencie nie pęknąć. I tak to tak, życie. Na pociechę kwiatki, chociaż działka tylko raniutko, potem grille , umpa, umpa, wiercenie, kucie. Zrobiwszy najpilniejsze rzeczy przed 11 ulatniam się w majówkowy weekend z działki.

Tulipanami cieszyłam się krótko, najpierw długo w pąkach, potem wybuch lata i już przekwitają.
Sąsiadka wyrzuca z trawnika stokrotki, a ja je lubię i nie koszę.
cegiełki, moje pierwsze.
nie wiem, czasami kupuję jakieś biedule przecenione

to wszystko z biedul, nazw nie pamiętam,sprawdzam, potem znowu nie wiem, taka ze mnie ogrodniczka.

W czasie burzy

Duże psy probują schować się, chętnie pod wannę, gdyby była taka opcja                  To łazienka u babci, Bari przerazliwie boi się grzmo...