niedziela, 2 marca 2025

Pogoda

wczorajsza w ogóle nie zachęcała do wyściubienia nosa na zewnątrz. Nad ranem padało coś śniegopodobnego, żeby potem przejść w drobny deszczyk, temp. niewiele powyżej zera i sama z "się" nie wyszłabym na dwór w ogóle. Jednak Pttk zaproponował wycieczkę przez puszczę, którą pragnęłam przecież zwizytować w ubiegłym tygodniu, uznawszy to za znak, wykopałam się z domu, naciągnąwszy głeboko kaptur na łeb. Jako że potem aura ustabilizowała się, byłam bardzo zadowolona ciszą i spokojem, które nas otulały w głębokiej  zieleni. A było nas całe 10 sztuk śmiałków. Wiadomo, najtrudniejszy jest pierwszy krok.                       Podczas którejś z poprzednich wycieczek, znajoma zaproponowała mi dołaczenie do rajdu. Jako, że to ta sama osoba, która namawiała mnie na Dubaj i inne temu podobne atrakcje, bardzo ostrożnie podeszłam do propozycji. Okazało się, że Hel, że koszt dopuszczalny i termin i w ogóle wszystko spoko, ucieszyłam się. Na następnej, widujemy się tylko na marszach, powiedziała, że dołączy do nas G. A G jest jedną z tych dwóch babek ziejących wredotą w moim kierunku. Oho,  pomyślałam sobie, już mam po wyjezdzie,  znają się od przedszkola. Intuicja okazała się trafna, bo znajoma lekko zakłopotana, to już była kolejna wycieczka mówi, że zainteresowanie jest tak duże, że trzeba okroić liczbę towarzyszących osób. Przykro mi ,ale spoko, bo cóż można powiedzieć w takiej sytuacji. A potem któregoś dnia telefon, żebym podała dane osobowe, bo jednak. Rajd organizuje radio Nowy Swiat. Powstała grupa dyskusyjna na whatsappie, zerkałam tam od czasu do czasu, aż doczytałam, że będzie nas około 400 rowerzystów. Gdyby to była moja inicjatywa, zaraz w tym momencie bym się wypisała. Nie cierpię tłumów, mas ludzkich, mam prawie fobię. Ale w tej sytuacji jakoś głupio,przedłużamy pobyt, zaklepaliśmy dodatkowe noclegi.  Myślę sobie, uspokajając , że nie muszę się na siłę integrować, mogę popatrzeć z boku, no i ciągle ciekawa jestem czegoś nowego. Nowego, bo chociaż byłam na paru rajdach, ten na pewno nie będzie podobny do poprzednich. Nie wiem jak to wypali logistycznie, polregio odmówiło dodatkowych wagonów, jak te 400 rowerów przemieści się na miejsce zbiórki . Kolega zobowiązał się, że o północy będzie kupował dla nas bilety, ale sierść mi się jeży.                                                 A propos wiosny, córa przyleciała na parę dni, przywiozła mi parę paczek pięknych, holenderskich, cebulastych i czekam tylko na zapowiadane ocieplenie żeby ruszyć z pracami rolnymi. 

7 komentarzy:

  1. O, co to, to nie. Precz z rowerami (i budzikami)!
    Podobnie jak Ty, nie lubię tłumów i integrowania się z ludźmi obcymi, którzy po kilku godzinach i tak nie będą pamiętali mojej gęby.

    OdpowiedzUsuń
  2. Precz !( moje precz nie dot. roweru) Jakoś mam wątpliwości, że miewasz problemy z integrowaniem się, no chyba że narzucone, ale to już inszy problem.

    OdpowiedzUsuń
  3. wiosna jusz prawie to cebule sie przydadzą, choć podobno tulipany się sadzi na jesieni...
    no w takim tłumie może być ciekawie. ja tez wole kameralne imprezy zdecydowanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdyby to były tulipany, to i tak bym sądziła, chociaż zapewne nie kwitłyby w tym roku, chociaż gdyby je stratyfikować, kto wie.. Dostałam lilije, rozmaitość kolorów, a nie mam i tylko podziwiałam u sąsiadów i ranunculusy, których u sąsiadów nie widziałam wcale.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lilije lubie I mam. Teraz u mnie czekaja czosnki ozdobne. I chyba wsadze w likend.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czosnki są super, robią klimat. Poczytawszy w krynicy wiedzy wszelkiej w internetach, że czosnki mają moc odstraszania gryzoni, zjadaczy cebulek, nasadziłam tychże, efekty no cóż mizerne, jeżeli jakieś w ogóle, pomyślałam, że może zwykle będą lepsze i w każdą dziurę powkładałam po ząbku czosnku tak że moja działka jest zaczosnkowana na amen.

    OdpowiedzUsuń

"Gdybyś innym ptakiem był"

Moje stare kości czują wczorajszy wypad rowerowy. Ok. 70 km. i aż tak, żeby mnie wszystko bolało, żarty doprawdy jakieś. Na wycieczce piesze...