jeszcze nie umieramy". Raz w miesiącu, tak pi razy drzwi idę na koncert. Nie zawsze program koncertu odpowiada moim upodobaniom muzycznym, ale kiedy ktoś załatwia wejściówkę, daje mi ją do rąk, słabe byłoby grymaszenie, że coś mi nie pasuje. Zresztą jak dotąd nie żałowałam, zazwyczaj dobrze się bawię, a za wartość dodaną uznaję poznawanie nie słyszanych wcześniej utworów i ich wykonawców. W styczniu był koncert noworoczny, przepięknie grała Pomorska Orkiestra Symfoniczna, prowadził A Orzech, którego rolę potem przejął Kuba Badach ze swadą i znawstwem opowiadając o muzyce , o ciekawych aranżacjach. W tym miesiącu przede mną koncert walentynkowy.
Nie poszłam znowu na wędrówkę, w ubiegłą sobotę leżałam rozłożona grypą, dzisiaj zastanawiając się nad swoim samopoczuciem, uznałam że odpuszczam. Zapewne dałabym radę przejść te naście km., ale to by szła głównie moja ambicja. Dwa dni temu wybrałam się do hipermarketu oddalonego ok. 3km., z powrotem ledwie człapałam, niczym stara chabeta. Może to nie osłabienie po chorobie, ale starcze zniedołężnienie mnie dopada ? Brr.. Wysłałam parę CV, milczenie. Z jednej strony nie dziwię się, starsi pracownicy uważani są za mniej elastycznych, wolniej uczących się. Sama kiedyś miałam pracownika będącego na emeryturze i przyznam się, że to była porażka, pomimo, że pani miała doświadczenie w branży. U mnie wówczas kotłował się tłum, trzeba było szybko reagować, a pani, któregoś dnia,w godzinach pracy zamknęła wrota, przed ludzmi, żeby odpocząć i poukładać na półkach. Wtedy się rozstałyśmy. Wygląda, że zostaje mi cholerne sprzątanie. Za jaką karę ? Moje doświadczenie w tej kwestii bazuje na dwóch firmach. W pierwszej hołubiona byłam, przesadzam ? Wcale. Pani Grażynko, a może kawka taka, a może taka, może ciasteczko, może truskawka a może pani usiadzie, odpocznie. Owszem zdarzało się, że coś nie zostało zrobione, albo nie tak jak oczekiwano, ale było to mówione w taki sposób, że nie czułam się urażona, wykonywałam to co mi polecono, starając się, żeby podobne uwagi nie powtórzyły się więcej. Potem potrącił mnie samochód. Czekano na mnie w firmie, dzwoniono kiedy pani wraca ? A ja im dłużej się rehabilitowałam tym bardziej oswajałam się z myślą o nie powrocie. Praca od poniedziałku do soboty, czyli tylko niedziela wolna. Wstawanie o 3 nad ranem. Jestem rannym ptaszkiem ale ta pora to i dla mnie przegięcie, szczególnie jesienią i zimą. Nie umiem spać w dzień, i chociaż teoretycznie miałam pózniej nieomal cały dzień wolny, to w godzinach popołudniowych czułam takie zmęczenie, że jak daję słowo ledwo ogarniałam M jak miłość czy podobne produkcje. Jednak ostatecznie zaważyło, jak stwierdził mój koordynator nieporozumienie. Przy podpisywaniu umowy, prosiłam o ubezpieczenie, była taka opcja wiążąca się z niższą stawką, fakt nie sprawdziłam, po wypadku, okazało się, ubezpieczenie ? Jakie ubezpieczenie? Byłam połamana, w depresji, nie miałam sił na użeranie się . Włascicielką następnej firmy, z którę miałam przyjemność była nieduża energiczna i bardzo komunikatywna blondynka. Polubiłam ją, opowiadała o podróżach, każda osoba która podróżuje ma u mnie na dzień dobry duży plus. W miarę upływu czasu było jakby gorzej. Miałam kilka miejsc od ogarnięcia, w jednym miejscu spędzałam najwięcej czasu. K zjawiała się raz w miesiącu i wytykała mi braki i niedociągnięcia. Nie rozumiałam, dlaczego pracujące w tym biurze kobiety, traktują mnie jakbym niewidzialna była i nie przekazują mi uwag osobiście. Przychodziłam pół godziny wcześniej niż powinnam, czasem wprost biegałam po pokojach , kiedy był większy nieład niż zazwyczaj . Comiesięczna lista uwag była coraz dłuższa, poza tym zdarzało się, że kupowałam rękawiczki jednorazowe, czasami jakieś płyny, bo doprosić się nie mogłam. Wypłata? Wiesz w tym tygodniu mam dużo płatności, zusy, podatki, rozumiesz, a ty przecież masz z czego żyć. Ok, dwa tygodnie póżniej, kiedy w końcu upominałam się o pieniądze, K się oburzała, przecież już dostałaś wypłatę. Czasami myślałam sobie, może nie zasługuję na wypłatę, skoro tak zle wywiązuję się ze swoich obowiązków. Byłam sfrustrowana i zmęczona nie tylko pracą, więc kiedy zdecydowała mnie przenieść, pomyślałam, że to dobra okazja do pożegnania. Aczkolwiek lęk we mnie został, może znowu gdzieś trafię, naharuję się a w zamian kwaśne miny i pretensje. Może już czas z tą lichą emeryturą zawrzeć sojusz ?
no ręce mi opadły do podłogi.
OdpowiedzUsuńnie wiem co ci napisać, bo faktycznie trudno o pracę w trakcie emerytury i czy też tuż przed nią. dla kobiet. i żadna praca nie hańbi to raczej lenistwo powinno, to owszem mogłabym i sprzątać. ale nie dziwie sie lekom po takich doświadczeniach. jak Twoje. jakiś ośrodek kultury?? a nie prywatne firmy. szkoły nie polecam. hostel?
a nie masz doświadczenia że możesz komputerowo cos dłubać.
i jak sie czujesz po tej grypie?
Usuńcofnęłam sie u ciebie do początku. i już wiem żeś Grażyna ;-)
UsuńCzuję się tak byle jak, energia gdzieś polazła sobie i nie myśli wrócić jak narazie. A ty ? Pewnie przygotowania do wyjazdu stawiają cię na nogi. Jak zazdroszczę.
UsuńMarzyło mi się przez moment tkanie, ale jak zobaczyłam ile kosztuje maszyneria do tegoż, porzuciłam myśli.
ja się przygotowuję na ten tydzień w teatrze. będzie wyzwaniem, ale już lepiej choć jeszcze cień gila :-) i pokasluje. dobrze mi ten tydzień w domu i głównie w łóżku zrobił. no imasz rację przygotowania do wyjazdu tez dodają energii.
UsuńGil i kaszel i u mnie w tle. Pojawiła się perspektywa rajdu rowerowego w kwietniu dopiero, ale z tą perspektywa jakbym lekko z bezwładu ożyła.
OdpowiedzUsuń