niedziela, 8 września 2024

Przymierzam się

 do przestępstwa, do normalnej kradzieży, w sensie plan teraz układam a potem zostanie mi go tylko wdrożyć. Pokazywałam kiedyś zdjęcie łąki z konikami, koło której przejeżdżam w drodze na działkę. Teren jest ogrodzony, zamknięta brama doń i wszędzie tabliczki teren prywatny. Już w ubiegłym roku łakomie popatrywałam na końskie łajenka porozrzucane zza tym płotem i obornik leżący w wielkiej pryzmie, zagadnęłam więc pana, naprawiającego przewracające się przęsło od płotu, że chciałabym,chciała  trochę tego złota. Pan orzekł, że jeżeli formalnie to pismo powinnam złożyć(sic!), a nieformalnie mam przelezć przez dziury w bramie i sobie wziąć , potem popatrzył na mnie, pomyślał chwilę i powiedział, że jutro jak będę o tej i o tej porze to mi przerzuci parę wideł, takoż się stało. Pana w tym roku nie ma, przy konikach wolontariusze(?) tedy w godzinach porannych któregoś weekendu, bo wtedy na łąkach nawet koników nie ma worek na plecy...cóż za wspaniała perspektywa, aż drżę z emocji.

Niefartowny jest dla mnie ten ostatni czas, zaledwie zwlokłam się z łóżka na nogi, znowu ległam w piernatach, podejrzewam, że covid maczał w tym palce, aczkolwiek twardych dowodów nie mam, gorączka mnie powaliła i leżałam bezsilna oglądając bez końca netfixa. Najpierw Lost, pierwszy i ostatni sezon, potem kaos, a na końcu rodzynek, obejrzany z przyjemnością Idealna Para z Nicole Kidman. Kiedy w końcu szare komórki wznowiły działalność i otworzyłam szerzej zamrakane oczy, sięgnęłam do wieści ze świata czyli do jednej z moich ulubionych blogerek. I czytam tam o zasadach i powinnościach którymi się powinno kierować, żeby być cool i fancy, a nie dziadersem czy stetryczałym odpadkiem społeczeństwa. Że trzeba do przodu i więcej i mocniej. I to nie tak,że rzeczy pisane były od czapy, moja rozsądna i racjonalna część osobowości przyklasnęłaby temu tekstowi, ale moje emocje i uczucia stanęły w opozycji. Jeżeli ktoś lubi chodzić w zwisających gaciach i dobrze się z tym czuje, niech chodzi, jeżeli ktoś nie lubi aktywności fizycznej, szczęśliwy jest leżąc na kanapie, czy to słuchając muzyki czy oglądając sport, niech leży. Pewnie mu to skróci życie, ale jest to jego życie, jego wybory. Nieomal całe życie robiłam tylko to co musiałam i to co wydawało mi się powinnam, smutne, dlatego teraz na myśl o powinnościach coś mi fika w środku.

Na deser dostałam dzisiaj esa od swojej przełożonej, że za dużo choruję i ona zmienia mi przydział i przenosi mnie gdzieś tam ,bez pytania o moją zgodę, bez żadnej konsultacji, gdzie godziny spędziłabym na dojazdach. Odpowiedziałam, że nie jestem workiem ziemniaków i tak to zostałam bez pracy.

Wybrałam się pieszo na spacer, na cmentarz, sprawdzić czy jakieś kwiaty przeżyły moją nieobecność w te upalne dni i o dziwo wyglądały nie najgorzej. Po drodze znalazłam błyszczącego kasztanka, nie wypuszczam go z rąk, bo mówi do mnie: wszystko będzie dobrze. I kwiaty na balkonie trzymają się dzielnie. O pelargoniach nie wspomnę, wiadomo, numerem dwa jest scewola. Uwielbiam ją, nie choruje,nie żre go żadne nie wiadomo co, dobrze znosi upały, tylko z ziemią doń trzeba uważać. Thunbergia, mam ją co roku i zazwyczaj nie miewam z nią żadnych kłopotów, w tym roku tylko sikorki ją podsrywają. Gipsówka, delikatna, wdzięczna i kompletnie bezobsługowa. Zasadziłam dwie sadzonki na działce, które jednak giną w obliczu innych bardziej efektownych roślin. A co na działce obaczę jutro i deczko się boję tego widoku.





15 komentarzy:

  1. a widzisz a mnie do niczego nigdy nie zmuszono. nie dawałam się NIGDY, żyłam swoim życiem i na własnych zasadach.
    W następnym poście w zasadzie napisałam. że ja jestem dla siebie zaganiaczem.
    Poza tym nie chodziło mi o to "żeby być cool i fancy,
    tylko żeby żyć swoim życiem jak najdłużej ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umiem czasami emocji przełożyć czytelnie na rząd czarnych znaczków, wybacz proszę. Chodziło mi głównie o to, że to co dla Ciebie jest ważne i słuszne , niekoniecznie jest celem dla kogoś innego. Bo wiesz Ty możesz być wiatrem i burzą a ja np. takim omdlałym zefirkiem . Czytając, odebrałam to początkowo jako prikaz, no widzę przecież niesłusznie.

      Usuń
  2. no kurde zostawiłam rano komentarz, gdzie On??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no dobra spróbuje jeszcze raz odtworzyć treść: otóż ja nigdy nic nie robiłam pod dyktando, żyłam i żyję jak chcę i na swoich warunkach :-) sama nie znoszę umundurowania. Nie pisałam tego "żeby być cool i fancy, ale żeby żyć. bez czyjejś łachy.
      i napisałam coś ważnego jeszcze ale zapomniałam...:-(

      Usuń
    2. ech nie o to chodziło, masz prawo mieć przecież swoje uczucia i jakieś nieprzepracowane traumy i fikać :-)
      kazdy ma nieprzepracowane traumy.
      juz tyle razy miałam problem z powodu niezrozumienia intencji czy innego zdania, innego podejścia, bo nie znamy sie przecież i nie znamy swoich intencji...i to jest normalne.
      PO ostatniej awanturce, gdzie tłumaczyłam sie, jak gupia, postanowiłam, że w zasadzie to problem tej baby. ktora mnie oceniła zdiagnozowała i załozyła że jestem podła i kłamie...
      że piszę okropnego bloga i jestem okropna. pisała to na blogch które czytałam. a potem była zdziwiona, ze nie pozostałam dłużna. ...
      czasem sie mozna naciąc na prawdziwą wredote :-))

      Usuń
    3. o bogowie napisałam długi koment i znów nie ma
      zajrzyj prosze do spamu

      Usuń
    4. Teatru, jasna sprawa, mamy prawo się nie rozumieć, dotyczy to przecież i ludzi, którzy znają się osobiście, cóż mówić o znajomościach w necie, gdzie pokazuje się zaledwie niewielki kawałek swojej osoby. Nie przyszłoby mi do głowy posądzać Cię o złe intencje, sama również nie mam takowych.

      Usuń
  3. Zaraz odpalę kompa i sprawdzę czy coś się schowało.

    OdpowiedzUsuń
  4. I w spamie całkiem sporo Frau Be znalazłam starszych komentarzy, cichutko siedziała a ja nie zaglądałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudze ogrody to przygody z dzieciństwa. Wystarczyło przejść przez płot, oczywiście przeżywałam to (bałam się) ale ciekawość, chęć zwiedzania takiego ogrodu była większa. Pamiętam taki bardzo duży ogród, trochę dziki, a domek był daleko i zawsze przychodził moment kiedy z domku wychodziła starowinka i miała wielki kij i krzyczała, na szczęście zawsze zdążyłam uciec.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jako dzieciak mieszkałam na wsi, ale że rodzice byli urzędnikami, nie mieliśmy ziemi, a warzywniaków na wsi nie było, więc kiedy miałam ochotę na owoce, szłam na pachtę. Czasami mnie przyłapywano i wówczas czekało mnie lanie.

    OdpowiedzUsuń

"Gdybyś innym ptakiem był"

Moje stare kości czują wczorajszy wypad rowerowy. Ok. 70 km. i aż tak, żeby mnie wszystko bolało, żarty doprawdy jakieś. Na wycieczce piesze...