niedziela, 23 czerwca 2024

Cykl uświadamiający

kontynuować będę, bowiem o ptaszkach było ostatnio, a dzisiaj nad tematem  kwiatków się pochylę, ale z żartów schodząc na twardszy grunt; mój ciężki znój i porażki, mam wrażenie nieustanne, na działce. Wczoraj nawet nie pojechałam, jako że ciepło i padało, wyobraziłam sobie,że ślimory lambadę tańczą wśród grządek i dożerają, to czego nie wykończyły wcześniej. Ekologiczna chciałam być, broń bosze żadnej chemii, więc skorupki od jajek, fusy od kawy, mączka bazaltowa, drobne kamyki i jeszcze parę rzeczy o których nie wspomnę, i co? Wielkie g.., a nadmienię jeszcze, że wszędzie powtykałam czosnek i dymki, które też ponoć odstraszają, pewnie coś odstraszają ale nie  szkodniki. Faktem jest, ze mam kawał zagonu, zarośniętego wszelkim chwastem, wcześniej pięknie skopanego, na którym miały się pysznić dalie i cynie, dalie zostały może dwie, sadziłam kilkanaście, a z cynii nie został nawet ślad, w przyszłym roku zamierzam chemię na kilogramy kupować. Oczywiście, że są kawałki miłe dla oka.







Ogórków mam mrowie, zasadziłam je wraz z pierwszymi pomidorami, pamiętacie pomidory zmarzły, ogórasom nic nie było i teraz co zaglądam, to mały woreczek zbieram, a że ja mało perfekcyjna pani domu jestem i uznaję je tylko w mizerii, to wciskam je wszystkim dookoła.  Ubiegły rok spędziłam nieomal na przekopywaniu i odchwaszczaniu, najwięcej było jak to ją  zwą: nawłoć kanadyjska, miałam tego żółtego dobrodziejstwa całe pole i wyrywałam małpę zawzięcie i z nienawiścią w oczach bo na jedną wyrwaną pokazywały się trzy nowe. W tym roku powschodziły nowe chwasty w tym jedna, jedniusieńka pokrzywa, którą zamierzam przesadzić, bo teraz koło hortensji zapragnęła się pokazać. Z chwastów, które ocaliłam został dziki groszek, w ubiegłym roku też z nim walczyłam, ale kiedy zaczął kwitnąć, uznałam, że piękny jest i teraz się rozsiewa wszędzie. Z grochem, koło ogrodzenia konkuruje mięta, lubię ją,  listki zielone, pokryte jakby zamszem,  rozcierać w palcach i czuć przy każdym ruchu  intensywny miętowy zapach i całe to towarzystwo wraz ze wspomnieniem piwonii zasłania po  długości brzydką, rdzewiejącą siatkę. 

Z rzeczy najistotniejszych, mama już po operacji i co najważniejsze w zupełnie niezłej kondycji. Bałam się, bo po tej wcześniejszej taka splątana była i długo dochodziła do siebie zarówno fizycznie jak i psychicznie. Byłam dzisiaj na pierwszych odwiedzinach i wywiozłam ją na wózku w okolice szpitala. Szpital jest nieomal w lesie i z bardzo zadbaną zielenią dookoła. Prowadziłam ją wśród róż i hortensji. Wczoraj pojechała tam, szpital jest w  sąsiednim mieście, siostra z Barim, Bari na widok mamy tak zaczął skomleć i cieszyć się, że nieomal ją przewrócił. Bari to kierda uparta, na spacerze muszę go czasami wprost błagać, podsuwać smakołyki pod nos, żeby dwa kroki zrobił, a do pociągu to hyc. Lubi podróżować, pociąg, autobus, samochód,wszędzie się dobrze czuje, boi się tylko morza, odrobinę, bo każda inna woda jest jego. A jutro znowu poniedziałek eh..

4 komentarze:

  1. Pokrzywą mam mało i nie wiem co to się porobiło z tymi pokrzywami
    Zkarlatka amerykańska za to rozsiewa sie wszedzie iw jednym.miejscu jest już z nieczywoplotm posadziła ogórki wvpomidorki koktailowe w donicach i wannach i zobaczymy. Posypałam granulkami niebieskimi z ogromnym wyrzutem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Teatru, niemożliwa jesteś, a wyrzucać to możesz sobie li jedynie kondycję, która cię ogranicza w tak fantastycznym miejscu, w którym jesteś w tej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  3. I reklamację składam a propos serialu o wikingach, kiedy dotrwałam do momentu kiedy gościu, wsadził palec w tylną szparę i z zawartością kazał to łykać niewolnikowi zamknęłam łapka z niecenzuralnym słowem pod Twym adresem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 🤣🤣🤣🤣🤣uwielbiamy ten serial. A moim ulubionym momentem jest scena kiedy starcy nie chcą skakać ze skały.

      Usuń

Kocio

Kevin, kotysław pierwszy nie jest do końca udanym egzemplarzem. Zwłaszcza córka była nim głeboko rozczarowana. Nie można go było nosić na rę...