niedziela, 3 sierpnia 2025

Na zmartwienia


 

i niepokoje najlepszym dla mnie lekarstwem, kiedyś było bieganie, teraz rower. Skaleczenia goją się, siniaki przekwitają, opuchlizna z ręki zeszła, boli nadal , ale jest to ból do zaakceptowania, bandażuję okolice nadgarstka i tyle. Uznawszy, że czuję się na tyle dobrze, żeby nie siedzieć w domu postanowiłam ,ze dokończę nieudany ostatnio wyjazd, kamień ominęłam szerokim łukiem :) 3/4 jeziora można objechać nieomal nad samą wodą, duży plus jak dla mnie, nad jednym z brzegów, stoją pomościki z ławeczkami, zachęcające "siądz pod mym liściem a odpoczni sobie", niektóre ławeczki są całe osłonięte trzcinami. Wykorzystawszy okno pogodowe popływałam sobie w małym zakątku, gdzie nikogo nie było. Lubię takie ciche miejsca, ale kiedy pływam, a w okolicy nikogo myślę sobie gdyby skurcz mnie złapał niespodziewanie, zostałby po mnie tylko rower na brzegu.

Wkurzona jestem, zła i smutna jednocześnie. Mama mieszka w wieżowcu,z dwiema klatkami. Od zawsze pod tą drugą klatką kręcił się tam taki pijaczek, jako stały nieomal  element krajobrazu. Ostatnio  zauważyłam, że przesiadł się na wózek,czesto  stał pod tym drugim wejściem. W piątek wychodząc od mamy, po wyjściu z windy natknęłam się na tego gościa, do parteru z windy jest dokładnie 9 schodków, siedział przy tych schodkach w wózku i patrzył  na dół. Pomóc panu ? Pytam się, a mogłaby pani ? Jako że to jest facet ,nie gruby, ale jednak, a moja jedna ręka na  wpół sprawna, pytam się przechodzącej kobiety, pomoże mi pani ? A ta z taką pogardą ,nie tknę palcem tego śmiecia. Ooo ? Rozwiązalismy problem tak, że on się zsunął pupą po schodach, a ja z wózkiem już mogłam sobie poradzić. Potem pomogłam mu na ten wózek wejść. Usłyszałam w podziękowaniach ,że on tam pół godziny stał i wszyscy go mijali. Faktem jest, że facet cuchnął, że dotykałam czegoś mokrego i to sądząc po zapachu były siki, myłam ręce wciąż i wciąż. Mimo wszystko.. Zadzwoniłam do siostry, która pracuje w szeroko pojętych służbach socjalnych, z pytaniem co z tym gościem. Okazało się ,że rozmawiała z nim pomagając mu własnie przy wejściu, czy zejściu. I jeżeli on sobie nie życzy pomocy  z systemu to nikt nic nie może zrobić.

Maćka otruto, poryczałam się.. 

3 komentarze:

  1. KotaMaćka? Co za skurwysyny...brak słów.. z takimi menelami to jest problem.ale tak.sobie myslę że i ja bym.pomogła, zwymiotowała ale to człowiek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od kiedy zetknęłam się z menelami w monopolu 24/7/365 znam to drugie dno. Historii wysłuchanych, opowieści, żalu i niemocy nie policzę. Dzięki jednemu z nich mogłam ruszyć do przodu i wyjechałam. Dzięki nim też zrozumiałam mojego własnego ojca i mu wybaczyłam, dużo za późno, ale jednak. Człowiek to człowiek. Nigdy nie wiadomo jaka historia za nim stoi. Owszem, agresywnych i zagrażających omijam szerokim łukiem. Jesteś wspaniała. Zdrowia życzę z całego serca.

    OdpowiedzUsuń

Na zmartwienia

  i niepokoje najlepszym dla mnie lekarstwem, kiedyś było bieganie, teraz rower. Skaleczenia goją się, siniaki przekwitają, opuchlizna z ręk...