niedziela, 29 czerwca 2025

Bywają takie dni


 



Nie jestem przesądna, żadne tam piątki trzynastego, żadne koty przebiegające drogę, gdyby koty mnie przerażały, to podczas swoich wycieczek po wioskach, nie zdołałabym ruszyć z miejsca, koty wszelkich rozmiarów i maści szwendają się nawet po pozornie bezludnych okolicach. Kiedyś jechałam za kotem, który uciekając przede mną, a raczej rowerem,biegł środkiem dróżki, potem skręcał w prawo, potem znowu w lewo i tak kilka razy i do tego czarny był niczym sam Lucyfer.  Czasami zwykłe dni bywają do kitu, rano, zazwyczaj kiedy  wstaję, lecę do kuchni postawić czajnik na gazie, potem łazienka. W piątek takoż  było, na szczęscie nie miałam w lazience żadnego czytadła pod ręką, buu biblioteki mają jakieś przerwy techniczne, a ksiązki ostatnio wypożyczone nie nadaja się do niczego a najmniej do czytania, mam cztery na kupce, czytam po jednej stronie i rzucam, potem biorę następną daję radę dwie strony i ręce mi opadają, nie da się czytać ni w cholerę. Wracając do piątkowego poranka, wychodzę z łazienki, zaglądam do kuchni a tam się hajcuje na całego, ścierka za blisko palnika była, złapałam za koniuszek i buch do zlewu, smród i dym w całym mieszkaniu.Córkę bym podejrzewała, pierdyka wszystko nie patrząc gdzie, a ja ostatnio tylko wodę gotuję i to zazwyczaj na innym palniku. Jem jogurt ubrana już do wyjścia, pac ,łyżka sama z się wyleciała w powietrze, bluzka i spodnie do wymiany. Jestem parę km od mieszkania, ale mysle intensywnie,  ogień w kuchni była przerazający, tam deski stoją nieopodal a jak któraś tli się tak niezauważalnie, a inne ścierki ? nie sprawdziłam,nie jestem pewna, zawracam, muszę sie upewnić, a nuż  znowu coś się pali... Dwie godziny pózniej jestem na cmentarzu u ojca, raz w tygodniu podlewam kwiatki, baniak do kranu tak przystawiam nieudolnie, że nagle w prysznicu stoję, nie dość ,że mokra to nie wiedzieć czemu w ziemi. Znowu do domu..😁

Kąpałam się dzisiaj, pierwszy raz w tym roku. Woda nieomal lodowata przy pierwszym dotknięciu, ale jak już się zanurzyło po czubek to przyjemnośc, ba radość z pływania zaraz się pojawiła. Czemu ja tak pózno sezon kąpielowy zaczęłam ? Niechybnie działka wszystkiemu winna. A to przy pomidorach, to fasolka, to kwiaty, to trawnik, ileż by się nie zrobiło, ciągle trzeba więcej. Uwiązana jestem przez najbliższe dni, zadnych wyjazdów, wędrówek. Siostra z mężem się urlopuje i mama i  pies na okrągło. Najgorsze są wyjścia wieczorne, pół osiedla spaceruje ze swoimi pupilami, Bari ma zdecydowane poglądy na towarzystwo, jednych toleruje, innych wprost nienawidzi, trzeba mieć baczenie kto i gdzie w zasięgu wzroku, spróbujcie utrzymać taką rozwścieczoną masę na smyczy. Dodatkowo wydaje sie, że w niektórych mieszkaniach bytują troglodyci, którzy po zjedzeniu posiłku resztki wyrzucają przez okno, a Bari do nich ciągnie niczym mucha do miodu.

Zdjęcia kwiaciorków, miały być na końcu. Dla mnie jest to najpiękniejsza pora roku. Wszystko pachnie, kwitnie, do tego truskawki i czereśnie, które żrę w ilościach nie do ogarnięcia. Nawet problemy ze snem wydają się nieco mniejsze, bo nawet kiedy budzę się w nocy, to za chwilę szarzy się i jaśnieje, można o czwartej wyjść na balkon i kwiatki podlać, dzień przywitać. 

niedziela, 22 czerwca 2025

Dziecko

 Pojechało, teraz siedzi na lotnisku i czeka. Miesiąc temu przyleciała na panieńskie przyjaciółki, teraz na jej wesele. Samoloty, taksówki, trochę przeraża mnie jej sposób zarządzania finansami. Ok ma dobrą pracę i dobre zarobki, ale tak trochę pomyśleć o tym, że w życiu różnie bywa, mogłaby ..Ma przecież mnie jako żywy przykład, na jakiej stopie zylam kiedyś, a jak w tej chwili wegetuję. Weekend w Londynie, Paryżu,  Majorka. Z drugiej strony tok mojemu myśleniu nadaje wiek i doświadczenie. Absolutnie słowa w tym temacie nie poruszam w rozmowach, jej pieniądze, jej życie, na blogu mogę :).

Piszę z komórki, pierwszy raz, spróbowałam czy się da i wygląda na to że jak najbardziej. Aczkolwiek lepiej mi się myśli kiedy mam duży ekran przed sobą a nie takie cipci jak w tej chwili.

Wędrówki z pttku dziadzieją, przewodnik organizujący długie,ciekawe trasy zaliczył awarię, taką do nie naprawienia raczej. A ci inni, drugi raz była trasa po lesie nieopodal mojego bloku. Nie twierdzę, że znam tam wszystkie ścieżki, ale nic w tym ciekawego jak dla mnie oczywiście.  Zatem wczoraj szósta rano odjazd z dworca. Za cel wybrałam sobie pewien niezwykły twór geologiczny, zobaczony w necie na zdjęciu. To była moja najdłuższa trasa od czasu wypadku, 120 może trochę więcej, bo trochę kręciłam się w kółko. Nie mam licznika, tylko kiedy wbijam w aplikację trasę pokazuje mi ilość km. Z jednej strony nie było źle, z drugiej, w tych parowach, a raczej krzatynach rosnących w dole zaplatalam się na amen i do upragnionego obiektu nie dotarłam. Co z kolei jest rozczarowywujace.

Były inne atrakcje,  np wielkie porzeczkowe pole  


Bloger poprzestawiał fotki, ale nie będę ich więcej ruszać, bo jedną już mi zjadło.

Wydaje się to niedorzeczne, żeby ktokolwiek mógł zaginac parol na takie podstarzale babsko, ale tego faceta, który mnie kiedyś gorąco komplementował, wspominałam tu kiedyś,  spotykam jeżeli nie codziennie to bardzo często kiedy jadę na rowerze w stronę mostu, kiedyś do mnie z wyrzutem, a wczoraj pani nie jechała! Dopiero wtedy do mnie dotarło, że może nie przypadkiem  tak go widuję. W przelocie z nim rozmawiam, bo zawsze się śpieszę i na szczęście jeżdżę sporo szybciej, nie ma szans jechac obok. Może o rowerach chciałby tylko pogadać a ja węszę we wszystkim niecne zamiary, Taki paskudny charakter .
W komórce pisze się mniej ale i szybciej, bo słowa same wyskakują :)

poniedziałek, 16 czerwca 2025

Rififi po sześdziesiątce

 Czyli jak zostać złodziejem w bardzo dojrzałym wieku ? 😁

Najpierw trzeba mieć bzika, potem trzeba zobaczyć obiekt pożądania w miejscu bliskim a jednocześnie niedostępnym. Często kupuję kwiaty tzw. wyprzedażowe i frajdę mam doprowadzając je do kwitnienia i pięknego wyglądu, np.  

ta pelargonia była nieomal cała zaschnięta, jedynie parę ciągle żywych listków, teraz cieszy oko, albo
z wielopaku trzy ledwo dychające sadzonki surfinii, takąż drogą nabyłam orlika, bo tani i dopiero w domu mu się przyjrzałam i zachwyciłam jego delikatną urodą. Wtedy dopiero zauważyłam, że u sąsiada w chaszczach rosną orliki, jeden przecudnej urody, patrzyłam smętnie, z mojej strony siatka wysoka.Zjawia się tam ktoś raz w miesiącu goli wszystko i tyle. Zazwyczaj jak wjeżdżam, czy wyjeżdżam witam się z innymi działkowcami, gadka szmatka o tym i owym. Ale raz żadnych sąsiadów nie było i przechodząc zauważyłam w tej zaniedbanej działce z drugiej strony dziurę w ogrodzeniu, niedużą. W nocy nie mogąc spać zaczęłam się niespodziewanie zupełnie zastanawiać nad tą dziurą, a może bym się w nią zmieściła i z wizją siebie utkwiona w dziurze zasnęłam. Jestem w ogródkach, przechodzę koło tej dziury raz drugi, w końcu złapałam łopatkę i myślę, spróbuję a co, dziura nie była duża, ale i ja do dużych nie należę, przelazłam, schyliłam się, chwasty takie, że jak kucnęłam to wcale mnie nie było widać i tą łopatką walczę, oprócz chwastów z jednej strony zalegają smieci, płyty betonowe i ten upragniony wyłaził właśnie spod tego betonu, nie byłam w stanie tak głęboko kopać, po drugie denerwowałam się, zaraz będzie ktoś przechodził i mnie zobaczy i krzyknie złodziej ! Trochę podkopałam, trochę wyrwałam, uszkadzając korzenie. Troskliwie wsadziłam tego orlika, podlałam i cóż, wyglądałó ze się nie przyjął, kwiatek padł, przycięłam więc ze smutkiem roślinkę i dzisiaj co widzę wychodzi nowy pęd ,ale radość. 

W sobotę byłam na wędrówce, spotkałam A, zaraz po powrocie ze Szwecji, pojechała na tygodniowy wypad po żuławach, w piątek w nocy wróciła, i w sobotni poranek zobaczyłam ją na zbiórce.  Podziwiam, bo to, że ją stać na wyjazdy to jedno, ale że jej się tak chce, czapki z głów. Probowała mnie namówic na następną ekskursję :) W niedzielę wsiadłam z rowerem do pociągu. Macie do czynienia moi internetowi czytacze z osobą o niewątpliwe małym rozumku. Wiedząc że słonecznie będzie i ciepło, nie wzięłam ani kapelindra ani żadnego czapoka  i teraz niewątpliwie pokrewieństwo z siuksami w wyglądzie mnie łaczy. Czerwone czoło i nos i pod oczyma ,tam gdzie oprawki się kończą czerwone pręgi, dzisiaj natomiast wdziałam słomkowy kapelusz i dopiero w połowie drogi zorientowałam się,że będzie padać i niebo jest totalnie zachmurzone.  Pociągiem zajechałam na kraj brodnickiego pojezierza i stamtąd niespiesznie ruszyłam doma. Pola i łaki, wsie i wioski. Zapachy, kolory. Pachniały róże w wielkiej obfitości kwitnące przy domach, oczywiście jaśmin, a poza wioskami to głównie czarny bez i chyba lipy. Nic mnie nie goniło, nawet nie sprawdzałam w komórce czy dobrze jadę, wiedziałam który mniej więcej kierunek, czasami jakiegoś ludzia zagadywałam po drodze, pani ,ale pani jedzie dookoła, bo tak chcę uśmiechałam się i machałam na pożegnanie. Zeby za idyllicznie nie było, po drodze w tych małych wioskach rozjechane jeże i koty na jezdni i ci piękni  chłopcy we wspaniałych maszynach, cudzysłów proszę, jeżdżacy po  wąskich szosach stowką albo i lepiej ech..

Liczne jeziora
 
Zabawne nazwy
Zachciało mi się pomoczyć nogi w Drwęcy, przetaszczyłam rower po bardzo bujnej łące, ledwo dysząc a tu brzeg wysoki i nie dało rady i znowu przez całą łakę rower ciągnąć z powrotem...

niedziela, 8 czerwca 2025

W czasie burzy

Duże psy probują schować się, chętnie pod wannę, gdyby była taka opcja                 

To łazienka u babci, Bari przerazliwie boi się grzmotów, czasami jak napierdzielają na poligonie też się kuli, najgorzej kiedy coś nieoczekiwanie strzeli wtedy wyrywa do przodu i nie ma takiej mocy, żeby go utrzymać przy sobie. U mnie natomiast już po burzy złapałam kawałek tęczy.

Wędrówka wczorajsza nieoczekiwanie udana, wahałam się , bo trasa znana, bo naście km. tylko, ale A wróciła ze Szwecji, i dostałam od niej głownie zdjęcia z promu, jakby to pobyt na promie był najciekawszym punktem wycieczki, K wróciła z objazdówki po Bułgarii, też chciałam o wrażeniach posłuchać, a tam  na łakach czerwień aż po oczach biła 

Utajniona plantacja ? Obiecuję sobie wrócić, po makówki, na kłopoty ze snem, piłam już napary z szyszek chmielu, może mak skuteczniejszy się okaże. Porobiłyśmy sobie sesje w makach, nawet przez moment zastanawiałam się czy nie dać tu zdjęcia, ale lęk przed nękaczem ciągle siedzi we mnie. W zasadzie to nie był stalker, tylko mężczyzna mściwy i zawzięty.                                             Na działce ręce  opadają, mam wrażenie, że nic mi  nie wychodzi. Kiedy odchwaściłam w ub.roku miałam satysfakcję i było  widać efekty, teraz nawet połowa peoni nie kwitnie, mróz czy to moje działania ?

Rózowe już przekwitają, białe może doczekają przylotu córki, jej przyjaciólka będzie miała wielkie weselicho.
Parę kolejnych jaskrów zaczęło kwitnąć
W każdym razie czasami myślę, że niektórzy sąsiedzi działkowi mają rację, trawka wygolona, dookoła tuje i już, hamak, ksiązka, sęk w tym ,że tuj nie cierpię..i ostatnio pięknie wypieliłam wokół dorodnego chwasta :)

Rybka kiedyś na swoim blogu pisała o fochu, ktoś w komentarzu dodał, że najczęsciej fochają się kobiety. A ja znałam jegomościa, którego fochy biły rekordy. Nawet go lubiłam, bo biła z niego jakaś uczciwość i prawdomówność, działało to na mnie jak magnes po moim kłamliwym, oszukańczym byłym. Ale im dłużej się znaliśmy tym te jego nieme obrazy na mnie były coraz bardziej widoczne. Nie odebrałam od razu telefonu, dwa dni milczenia, powiedziałam coś nie tak, tydzień milczenia. Mieliśmy iść na bal, taki wypasiony bardzo, tzn.on tak zadysponował, kupił bilety, a ja nie mogłam, z przyczyn o których długo by pisać.  Przez pół roku sie nie odzywał, z początku dzwoniłam, tłumaczyłam, przepraszałam, w końcu wzruszyłam ramionami i odpuściłam. Po pół roku niespodziewany mail , co tam słychać, dawno się nie widzieliśmy i tam takie. Tylko ja przez te miesiące uświadomiłam sobie, że nie chcę takiej relacji absolutnie. Pozdrowiłam go i przesłałam mu zdjęcie z jakimś kolegą, dając do zrozumienia, że zajęta jestem. Znowu się obraził :)


 

Tydzień pod psem

spędzony w sensie dosłownym. Najgorsze wieczorne wyjścia, moje normalne popołudniowe jakos bezkolizyjne były. A wieczorami cała osiedlowa po...