niedziela, 30 marca 2025

"Gdybyś innym ptakiem był"

Moje stare kości czują wczorajszy wypad rowerowy. Ok. 70 km. i aż tak, żeby mnie wszystko bolało, żarty doprawdy jakieś. Na wycieczce pieszej kolejny raz nie byłam, bo opłotki miasta, bo krótka trasa, bo masa ludzi rozciągająca się w długi ogon. Potem ci pierwsi czekają na resztę, potem odpoczynek, a jak tak ładna pogoda, to część chce dłużej obsiadać przydrożne rowy. Aczkolwiek rozumiem, że dla niektórych jest to towarzyskie spotkanie, mnie takie drobienie w miejscu męczy psychicznie i zniechęca. Więc rower, trzeba się rozjezdzić przed rajdem, bo w sumie za tydzień będę się pakować. Rajd trwa dwa dni, nasza trójka jedzie parę dni wcześniej, bo trzeba  nacieszyć się pobytem nad morzem.  I w sumie to mnie najbardziej niepokoi, pobyt z dwójką prawie obcych mi osób, jestem introwertyczną indywidualistką, która miewa problemy z dopasowaniem się. Czym ja się martwię ? Zrobiłam sobie pętęlkę wokół pobliskiego miasteczka, szosą, czy wyprzedzające mnie samochody nie mogą zachowywać przyzwoitego odstępu ? Nie wiem czy to nieuwaga, czy złośliwość, postraszyć tego zawalidrogę na drodze.


Pod tym zamkiem w miasteczku, które wczoraj odwiedziłam mieszkali kiedyś moi rodzice, i ponoć ja, nie pamiętam. Pamiętam tylko opowiadanie mamy, że nie było tam bieżącej wody, i niby pod zamkiem, ale ciagle wysoko było dzwigać wiadra wody z najbliższej studni. W drodze powrotnej mijałam moje jeziorko, gdzie woda połyskiwała niczym polana srebrem.

Zajęcia informatyczne niespodziewanie rozrosną się nam o następne godziny, studenci prowadzą projekt. Mam szczerą nadzieję, że nie będzie bardzo nudno, a wprost przeciwnie dowiem się paru nowych rzeczy. Po ostatnich zajęciach wylądowałam z poznaną na zajęciach babką na kawie. Zapraszała mnie na tą kawę od pewnego czasu, i uznałam ,ze to już niegrzeczne , ciągle wymawianie się. U. załatwiła mi miejsce na bezpłatnym kursie angielskiego, co najpierw ucieszyło  mnie niebotycznie, jednak kiedy okazało się ,ze dzień i godziny kursu pokrywają się z informatycznymi po namyśle zrezygnowałam. Uczenie się języka jest dla mnie formą zabawy, jako turystka sądzę ,że poradziłabym sobie językowo nieomal w każdej kwestii, natomiast posiadanie pewnych kompetencji cyfrowych jest wprost niezbędne w codziennym funkcjonowaniu. Na tej kawie U zaproponowała też wspólny wyjazd, niedrogo, fajne miejsce. Cóz poczułam ulgę, kiedy okazało się, że siostra na ten czas ma własne plany wyjazdowe, a mama z nikim obcym nie zostanie, bo nie i już. Dziwi mnie okazywana, czasami niechęć od mało znanych mi osób, bo na prawdę  staram się nikomu nie wchodzić w paradę, z drugiej strony czyjaś nadmierna życzliwość wprawia mnie w duże zakłopotanie.

Odnośnie ostatniego postu wizytę u dermatologa z nfz udało załatwić mi się , ku swojemu zdziwieniu nieomal bezboleśnie. Teleporada z lekarzem rodzinnym, musiałam być przekonywująca bo dostałam skierowanie na cito. Kilka telefonów do poradni w mieście, u nas najbliższy termin na grudnia, telefon do innego miasta i mogłabym mieć wizytę na już. Ostatecznie umówiona jestem za miesiąc. Miałam jechać dzisiaj na działkę,ale zdecydowanie będę leżeć cały dzień na kanapie, mam fajne czytadła, a na działkach coś zżera tulipany, sąsiadka powiedziała, że wszystkie ma obżarte, ślady, a raczej bobki wskazują na zająca. Ciężkie jest życie rolnika.

niedziela, 23 marca 2025

Dupa

jest do srania, nie to nie moje słowa, :) W tygodniu musiałam wybrać się do Vectry, nie lubię tej firmy, bywają nierzetelni, wykorzystują nieznajomość procedur i w tej chwili  UOKiK toczy przeciwko nim postępowanie. Ale do brzegu, siedzę grzecznie na krzesełku czekając na swoją kolej i słyszę pana który czerwony na twarzy warczy do drugiego pana siedzącego za biurkiem, a pan jest od tego ,jak dupa do srania, na cały głos, potem coś o fiucie było. Nie wiem o co poszło, przetrząsałam torebkę w poszukiwaniu telefonu po raz dziesiąty i im bardziej telefonu szukałam tym bardziej go nie było, dopiero ta głośna wymiana zdań oderwała mnie od owego beznadziejnego zajęcia. Facet za biurkiem w miarę spokojnie tłumaczył, że owszem mógłby to zrobić, ale w zasadzie nie leży to w jego kompetencjach, więc zrobić nie zamierza, mężczyzna na fotelu petenta nieomal krzyczał ,ze jest od tego jak dupa od srania, nie wiem jakby to się skończyło, gdyby nie siedząca obok kobieta, do tej pory milcząca, Józek wyjdz stąd ,wyjdz natychmiast i facet czerwony jak burak z ociąganiem ale w koncu wstał i wyszedł. Chciałam  tylko przedłużyć internet, nie wiem jak to się stało, ten człek tak gadał i gadał bez końca ,że to i owo,nie pozwalając mi dojść do głosu w pewnym momencie chciałam już tylko wstać i wyjśc i podpisałabym wszystko i tak to mam piękny pakiet telewizyjny. Telewizji, której w zasadzie nie oglądam. Rzecz działa się w czwartek. W piątek poszłam do kosmetyczki. Na szyi w centralnym miejscu pojawiło mi się jakieś, skoro była dupa, może być i gówno. Wiadomo dermatolog, NFZ, zapomnij, prywatnie podzwoniłam i jęknęłam. Koleżanka podpowiedziała mi, że ona z takimi rzeczami do kosmetyczki, kosmetyczka spojrzała, ok i w piątek miałam mieć, laser ? Ale już na fotelu pod lampą, pani zafrasowała się i powiedziała,że jednak lekarz to powinien obejrzeć, ale skoro już jestem i leżę to jedną i drugą zmianę połojotokową usunie mi szybko i niedrogo. I chodzę w tej chwili z czarno czerwonymi strupami na twarzy, jakbym pobiła się z kimś w ciemnym zaułku i niektórzy lampią się na mnie bez pardonu.A szyja no coż ,najpierw po skierowanie do rodzinnego. Jeżeli ktoś, kiedyś przy 40 stopniach gorąca zobaczy rowerzystkę okutaną apaszką to niechybnie będę ja. 

Po za wszystkim mam doła, buntuję się przeciwko starzeniu, chorobom, życiu w biedzie. Nie zgadzam się i już. Gdyby był czerwony guziczek, gdybym wymówić się mogła albo złożyć wypowiedzenie na piśmie, powiedziałabym adieu, przedtem tylko jeszcze poleciałabym do La Palmy, o której tak ładnie pisała Teatru, popatrzeć  tylko, pozachwycać się i to by wystarczyło.

niedziela, 16 marca 2025

Nigdy w życiu

 W tygodniu byłam na działce, pomimo, że pogoda skiepściła się już zauważalnie, nie było tak zle, a miałam parę rzeczy na już do zrobienia. Podeszły do płota dwie takie działkowe sasiadki, z którymi czasami pitu - pitu o kwiatkach i innych duperelach. Stoją i się gapią, potem jedna zagaja, Grażynka miałybyśmy dla ciebie propozycję, o co chodzi, pytam się trochę niecierpliwie bo raczej spieszy mi się, ach wiesz gdybyś się zgodziła, zgłosiłybyśmy cię do sanatorium. Sanatorium ? dziwię się i zaraz jeżę, czy ja wyglądam na osobę potrzebującą sanatorium ? W połowie zdania wiem już o co chodzi. Ale w życiu ! Never ! Nie oceniam poziomu programów, które bywają oglądane przez znajomych, każdy ma swój gust i wybiera to co mu się podoba. Nie śmiałabym nikogo krytykować, sama od wielu miesięcy siedzę głownie w fantastyce, z filmów wybieram opcje lekkie i przyjemne. Chociaż napomknąć mogę ,ze w tym miesiącu byłam na koncercie muzyki poważnej, dosłownie wywlokłam się za włosy, czasami inne bodzce bywają potrzebne. Były prezentowane utwory kompozytora Ciurlionisa, słyszał ktoś o takim ? Ja w każdym razie nigdy, i to było moją głowną motywacją. Nasza orkiestra symfoniczna i litewski chór Vilnius. Nie żałowałam wyjścia w żadnym razie. Wracając do zgłoszeń na przyszły sezon Sanatorium dla emerytów, czy jakoś tak., pytam się koleżanki, która ma sympatyczną buzię i rezolutna jest w działaniu, jak ci się tak podoba ten program, czemu sama się nie zgłosisz ? Ja? Wiem jak wyglądam, nie to co ty, byśmy ci kibicowały.  Na co parsknęłam smiechem, bo moją pierwszą myslą było, że za brzydka jestem i czasami najchętniej wpełznełabym pod kamień, żeby nikt nie musiał mnie oglądać a już na pewno nie w telewizji.  A propos znajomych, wróciłam na zajęcia informatyczne, przysłanej w mailu liście tematów nie umiałam się oprzeć, po drugie nie chowam długo urazy. Ja nie chowam, ale ta druga jest na mnie ciągle obrażona bez dwóch zdań. Kiedy wchodzę do sali, gdzie odbywają się zajęcia i siedzi tam tylko ona, mówię cześć, dzień dobry, nie odpowiada, zaczyna np.grzebać gwałtownie w torebce. Nie rozumiem, kiedy napadła na mnie, nie odezwałam się ani słowem, długo mnie nie było, kiedy się pojawiłam, gryzłam się w język , chyba że pytana byłam personalnie, a teraz w ogóle się nie odzywam, mamy temat który jest dla mnie trudny, koleżanka obok natomiast jest dużo bardziej do przodu i mnie prowadzi, więc tylko rozmawiamy między sobą bez angażowania Aurelii. O co chodzi więc ?

Wczorajsza wycieczka dała mi do wiwatu. Jeszcze dzisiaj czuję zmęczenie. Ubrałam zamszowe butki , uważając, że skoro w nocy mrozi, sucho będzie , błąd, lezliśmy przez zaorane, nasiągnięte wilgocią pola, buty oblepione slizgały się ,albo zatapiały, naprzemiennie, do kompletu miałam spodnie ala dzwony, które też przepięknie zostały ozdobione przez błotko. Godzina jazdy pociągiem w jedną stronę, ponad godzinna jazda z powrotem, czekanie na peronie też około godziny. Jak dotarłam do domu no padłam. Nawiązując do jednego z ostatnich wpisów Frau żadnych ciekawych z nazw miejscowości nie mijaliśmy po drodze, za wyjątkiem




 a z wiosennych kwiatków tylko storczyki rozwijają pączki. Na działce to co mi kwitło w ub. roku, biało żółte, przekopałam jesienią, zapominając, że coś tam rosło. Nornice, ślimaki i ja jako trzeci największy szkodnik ew!

poniedziałek, 10 marca 2025

Wiosna ach to ty

Z rańca, godzina szósta piję kawę, dobrowolnie najzupełniej, czasami wcześniej, kiedy kocur tak mi dokuczy, że zdzierżyć nie mogę, potem odpalam Duolingo, szybko przeskakuję kolejne poziomy, nie wiem jednak na ile jest to wiarygodna nauka, zwątpiłam. Ostatnio przez parę dni pomieszkiwała córa i prowadziła rozmowy w sprawie nowej pracy,i zgroza, czasami nie rozumiałam prawie nic. Córce skończyła się umowa i w sumie nie była zdecydowana co dalej, ale człek od zasobów zamiast podsunąć jej marchewkę w postaci chociaż ścieżki awansu czy niewielkiej podwyżki zaczął jej wykrzykiwać , że drugiej tak dobrze płatnej pracy nie znajdzie, że błąd wielki popełni odchodząc, co bardzo wkurzyło moje dziecię, teraz relaksuje się łażąc po Barcelonie i przesyłając mi zdjęcia okolicznej roślinności. 

Jasność nastała i ciepełko przyjazne, toteż przywitałam się z rowerem, byłam na działce, wróciwszy pokłuta niemiłosiernie. Kiedy kupiłam działkę, rosła tam róza, odchwaściłam, zasiliłam, i nagle róża wybiła do nieomal 2 metrów, jeden gruby pęd, nie znam się na różach, ale to nie tak powinno wyglądać, wyczytałam,ze można przyciąć, więc najostrzejszy sekator w dłoń i obcięłam, teraz jest niższa ode mnie, zobaczę co będzie się z nią działo dalej, chciałabym przyciąć ja jeszcze bardziej. W każdym razie mimo założenia dwóch rękawic kolce zostawiły na moich dłoniach nader wyrazne ślady.  W sobotę wędrówka w towarzystwie pięknego słońca, nieomal 20 km, panowie z torbami pełnymi cukierków, z wiadomej okazji. Wczoraj rowerek, muszę przyzwyczajać swoje cztery litery do siodełka. Miała to być krótka, góra do 50 km przejażdżka asfaltem. Pierwsza część przejażdżki prowadziła wzdłuż lasu, wracać miałam wzdłuż bardzo ruchliwej trasy i myśląc o tym zupełnie bezwiednie odbiłam w leśną drogę. Wydawało mi się, że wiem mniej więcej gdzie wyjadę, wydawało się ,słowo kluczowe, zmysł orientacji przestrzennej jest u mnie zupełnie nieobecny. Scieżka wyprowadziła mnie z lasu na jakieś pola i tam się skończyła. Cofać się nie lubię, więc poprzez te pola, po jakiejś oziminie, jedna miedza, druga, uff jest droga. Potem znowu las a potem już odpaliłam mapę, co za dużo to niezdrowo, chcę wracać do domu.

Papiery, ostatnie trzy kartony, leżą nieruszane. W pewnym momencie miałam wrażenie, że drę tnę całe swoje życie. Najnowsze lata to głównie faktury im dalej do tyłu tym papierologia się rozrasta. Cała korespondencja z zusem ,ze skarbówką obecnie w formie elektronicznej kiedyś całe segregatory papierologii. Cała masa kontrahentów, które powoli znikały. Zimowe nocne jazdy do Warszawy, na Kolejową ,czerwonym maluchem, który lubił się psuć w nieoczekiwanych momentach. Kiedyś na skrzyżowaniu właśnie w Wa-wie utknęłam, tory tramwajowe, skrzyżowanie, wszystko na mnie trąbi, a ja spocona ze zdenerwowania usiluję wożonym przez siebie kijkiem, uruchomić zdechnięty rozrusznik, woziłam ze sobą też rajstopy, bo i pasek klinowy wymagał czasem bliskiej współpracy. Mam żal do siebie, że tak poległam z firmą, że nie zorientowałam się wcześniej, że idę na dno, myślałam kolejny kryzys, parę ich przetrwałam, trzeba przeczekać. Zabrakło wizji, pomysłu i na pewno determinacji, żeby walczyć dalej. 

Obejrzałam wczoraj, nie wypowiem się o całokształcie, bo oglądałam jednym okiem, wchodząc i wchodząc z pokoju, Wonka na Netflixie, Hugh Granta jako gnoma, krasnoluda czy jak go tam zwać można, śpiewającego Umpa, lumpa, dumpa, di, da, rozbawił mnie do łez, świetny kawałek na poprawę humoru bez dwóch zdań.

niedziela, 2 marca 2025

Pogoda

wczorajsza w ogóle nie zachęcała do wyściubienia nosa na zewnątrz. Nad ranem padało coś śniegopodobnego, żeby potem przejść w drobny deszczyk, temp. niewiele powyżej zera i sama z "się" nie wyszłabym na dwór w ogóle. Jednak Pttk zaproponował wycieczkę przez puszczę, którą pragnęłam przecież zwizytować w ubiegłym tygodniu, uznawszy to za znak, wykopałam się z domu, naciągnąwszy głeboko kaptur na łeb. Jako że potem aura ustabilizowała się, byłam bardzo zadowolona ciszą i spokojem, które nas otulały w głębokiej  zieleni. A było nas całe 10 sztuk śmiałków. Wiadomo, najtrudniejszy jest pierwszy krok.                       Podczas którejś z poprzednich wycieczek, znajoma zaproponowała mi dołaczenie do rajdu. Jako, że to ta sama osoba, która namawiała mnie na Dubaj i inne temu podobne atrakcje, bardzo ostrożnie podeszłam do propozycji. Okazało się, że Hel, że koszt dopuszczalny i termin i w ogóle wszystko spoko, ucieszyłam się. Na następnej, widujemy się tylko na marszach, powiedziała, że dołączy do nas G. A G jest jedną z tych dwóch babek ziejących wredotą w moim kierunku. Oho,  pomyślałam sobie, już mam po wyjezdzie,  znają się od przedszkola. Intuicja okazała się trafna, bo znajoma lekko zakłopotana, to już była kolejna wycieczka mówi, że zainteresowanie jest tak duże, że trzeba okroić liczbę towarzyszących osób. Przykro mi ,ale spoko, bo cóż można powiedzieć w takiej sytuacji. A potem któregoś dnia telefon, żebym podała dane osobowe, bo jednak. Rajd organizuje radio Nowy Swiat. Powstała grupa dyskusyjna na whatsappie, zerkałam tam od czasu do czasu, aż doczytałam, że będzie nas około 400 rowerzystów. Gdyby to była moja inicjatywa, zaraz w tym momencie bym się wypisała. Nie cierpię tłumów, mas ludzkich, mam prawie fobię. Ale w tej sytuacji jakoś głupio,przedłużamy pobyt, zaklepaliśmy dodatkowe noclegi.  Myślę sobie, uspokajając , że nie muszę się na siłę integrować, mogę popatrzeć z boku, no i ciągle ciekawa jestem czegoś nowego. Nowego, bo chociaż byłam na paru rajdach, ten na pewno nie będzie podobny do poprzednich. Nie wiem jak to wypali logistycznie, polregio odmówiło dodatkowych wagonów, jak te 400 rowerów przemieści się na miejsce zbiórki . Kolega zobowiązał się, że o północy będzie kupował dla nas bilety, ale sierść mi się jeży.                                                 A propos wiosny, córa przyleciała na parę dni, przywiozła mi parę paczek pięknych, holenderskich, cebulastych i czekam tylko na zapowiadane ocieplenie żeby ruszyć z pracami rolnymi. 

"Gdybyś innym ptakiem był"

Moje stare kości czują wczorajszy wypad rowerowy. Ok. 70 km. i aż tak, żeby mnie wszystko bolało, żarty doprawdy jakieś. Na wycieczce piesze...