ostatnio chodzę na wycieczki. Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest to, że organizowane marszruty są znacznie krótsze i chodzimy nieomal po opłotkach miasta. A łażenie po mieście zostawiam sobie na czasy kiedy zestarzeję się bardziej. Na 10km. wędrówki przychodzi znacznie więcej ludzi, starszych również, co oznacza z kolei, że chodzimy wolniej a bywa, że wiodącym tematem robi się problem gdzie siknąć. Bawi mnie to i irytuje jednocześnie, ale morda w kubeł, mówię sobie, bo a nuż za rok, może pięć będę miała tak samo. Jednocześnie jednej z babek, z którą rozmawiam więcej, podsunęłam myśl, żeby poczytać o mięśniach Kegla, ta spojrzała się na mnie takim dziwnym wzrokiem, ze czym prędzej zmieniłam temat, w końcu od radzenia w medycznych kwestiach są lekarze, nieprawdaż ? Wczoraj jednak, jak na moje zamówienie nieomalże mieliśmy wyjazd daleko po za granice miasta , w planach minimum 20 i mało zaludnione okolice i gdyby dopisała pogoda byłoby super i extra. Niestety mżawka, "wmordęwind", polne drogi, czasami nieomal nie do przejscia, dramat i rozpacz byłaby, gdyby nie wisielczy humor który nam jakoś dziwnie dopisywał.
Ta czarna zmaza na początku to ja, druga część grupy, szła bardziej dostojnym krokiem. I tak się doprawiłam, że dzisiejszy dzień spędziłam z kryminałem przy jednym oku, a seansami filmowymi przy drugim. A podziębiłam się usiłując poczuć się lepiej, jak to bywa zamiary niekoniecznie równoważą się z efektami. Zaczęłam biegać, i tak na dzień dobry nie było najgorzej, aczkolwiek nie umiem się przełamać i wychodzić lżej ubrana na to zachlapane, zionące zgniłym zimnem powietrze. Zaczynam biegać oddalając się najpierw spacerowym krokiem odpowiednio daleko od domu, wspominany przeze mnie sąsiad napomykał, że obserwuje mnie z okien, oczywiście wolno mu oglądać co i jak długo chce, ale sądziłam do tej pory,ze siedzenie przy oknie to domena wścibskich babć, więc zdecydowanie nie chcę dostarczać mu jakby paliwa. W lesie jest cicho i spokojnie, a kiedy wracam na osiedle, które jest umiejscowione na skarpie i gdzie prawie zawsze wieje, to pot spływający po plecach owiewa to zimne wiatrzysko i efekt jest jaki jest, katar ,a gdzie te endorfiny ? Znajoma z peteteku wybiera się na morsowanie i zachęcała mnie owymi endorfinami i ekstazą po.., ale ja wybrakowana w hormony widocznie jestem.
Święta mało mnie cieszą, największy plus to że dziecko przylatuje i nawet olaboga posiedzi trochę dłużej. Byle do lata...
nawet nie wiesz, jak ci zazdroszczę. tego entuzajzmu :-) i zdrowia do biegania, a nawet marszrut. mnie cos wyjatkowo siadło z chodzeniem...tęsknię za joga. ale juz niedługo.
OdpowiedzUsuńwłączyłam u siebie przerwę techniczną, gdyż robię porządki. nie wiem na jak długo? jeśli chcesz wchodzić, w międzyczasie, bo jednak odpisania jestem uzależniona, to podaj mi swój mail.
Cieszy mnie ta propozycja, chętnie bywam u Ciebie i czytam z przyjemnością aczkolwiek z rzadka się odzywam, bo po każdym komentarzu zostawionym u Ciebie ,u mnie z kolei pojawia się więcej wyświetleń co mnie lekka niepokoi,co z kolei jest przesadą, wiem, ale ja już tak na zapas :)
OdpowiedzUsuńograzka55@gmail.com
wysłałam zaproszenie i już :-)
OdpowiedzUsuńMiałam jakieś problemy, ale skoro wlazlam i wystukałam parę słów, to albo podniosłaś szlabany, albo mimowolnie problemy się rozwiązały.
OdpowiedzUsuńRozśmieszyłaś mnie 😅 Jakiś taki... śmiechowy ten post.
OdpowiedzUsuńStraszne rzeczy opisujesz...!
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że dajesz znak życia. I czuję się trochę nie teges, nie mogąc wesprzeć Cię w zbiórce, ale że ostatnio niepracująca jestem więc z automatu i nie mająca za wiele.
OdpowiedzUsuńTo nieważne, ważne, że jesteś.
OdpowiedzUsuńCzasami człek wolałby, żeby go nie było, ale póki starczy sił..
OdpowiedzUsuń