Nie dane mi wyjechać nawet na kilka dni, ale niektóre z pojedynczych dzionków są moje, tylko moje. Nie byłam w tym roku jeszcze nad wielką wodą, więc czas najwyższy, uznałam,zamoczyć stopę i przywieżć w gaciach trochę piasku. Przed kupnem biletów na pociąg, nie myśląc wiele zadzwoniłam do koleżanki, może dołączysz ? A owszem, a fajnie. Potem dopiero uzmysłowiłam sobie, że ostatnim razem przysięgłam sobie żadnych koleżanek. Rok temu wspólny wypad z inną znajomą przekształcił się w wyjątkowo długi dzień. Tutaj się dogadywałyśmy, nad morzem już z początku zonk. Ona lubi niczym jaszczurka wylegiwać się w słońcu, ja tyle co po kąpieli, osuszyć się, ogrzać i dalej. Zaproponowałam jej tedy, żeby została na ręczniczku i cieszyła się słonkiem, ja pójdę przed siebie,po kilku godzinach wrócę, potem kawka, lody...Nie, czemu nie? Bo nie, z taką argumentacją trudno dyskutować. Idziemy zatem, koleżanka z rodzaju tych co lubi mówić, ja lubię słuchać, ale czemu tematem jej monologu jest wracanie do złych rzeczy, które nie zdarzyły się wczoraj ani miesiąc temu ani nawet rok, historie z zamierzchłej przeszłości, słyszane przeze mnie wielokrotnie: jak to matka ją skrzywdziła, ojciec pozbawił majątku, brat,kolejni faceci, jedna koleżanka, druga, lawina nieszczęść i krzywd. A tu przepiękna pogoda, nawet wiatr, jak oswojony zefirek lekko rozwiewa włosy.Żeby trochę odciąć się od tego smętku i skupić się nad tym co mnie otacza, przyśpieszałam kroku, ale ona jak przyklejona. Potem się męczy, bo za szybko idę, więc siadamy i tak wiele razy. W końcu słyszę od niej, że morze to nuda i zawsze wolała góry. Przechodziłyśmy obok Klifów, chciałam, żeby ten dzień był dla niej jednym z fajnych wspomnień, poprowadziłam ją zatem do góry. W połowie wejścia na górkę dostała ataku paniki, ona ma lęk wysokości, boli ją serce, nie wzięła tabletek, zginie zanim karetka dotrze. Wobec jej histerii ja musiałam zachować spokój, zmusiłam ją do obrócenia się w stronę lasu, potem wdech, wydech,wdech wydech, po jakimś czasie powoli, powolutku oddaliłyśmy się od urwiska. Nie zapomnę tego wyjazdu, bo druga połowa dnia nie była lepsza, skończyło się na tym, że półtorej godziny przed odjazdem byłyśmy już na dworcu bo mi opadły wszystkie ręce i nogi. Wczorajszy dzień w porównaniu z tamtym to jak milusi kotecek. Fakt musiałam nieco skorygować plan marszowy, nie wszyscy mają taki motorek w dupie . Ale H i pływała tak często w morzu jak ja,{ a nie stała na brzegu wrzeszcząc,że mam wracać bo się utopię} i cieszyla się krajobrazami i gładkim piaskiem.Bez słowa wspinała się i przeciskała przez dziury, którymi prowadziłam. Jedyny minus to masa ludzi, nawet fotki odpuściłam, bo bez przechodzącego człowieka nie dało się nic pstryknąć. Wracałyśmy pózno i z duszą na ramieniu, bo wszystkie pociągi opóznienia miały i było duże prawdopodobieństwo, że nie zdążymy na przesiadkę, a miał to być ostatni tej doby pociąg. Już się zastanawiałam gdzie najlepiej ustawić się na stopa.
Zatem zdjęcie z jednej z ostatnich petetekowskich wycieczek. Mieliśmy popas, grupa siedziała przy ławach, a mnie zawsze ciągnie do wody. Termos w garści, tutka z pachnącą drożdżówką i żyć...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Dzień pogania noc
świtem purpurowym". Usłyszałam dzisiaj w radio tę piosenkę i aż mi się ciepło na sercu zrobiło. Lubiłam ją kiedyś bardzo, dalej ją l...

-
siwych włosów, nie maluję się, nie przybieram zachęcających póz, a jednak jeden z moich współtowarzyszy w wędrówkach, wygląda na to, zapałał...
-
Maciuś I, czasami daleko jeszcze od domu jestem, a tu nieoczekiwanie, biała kula, z trzęsącym się na kuprze sadełkiem leci do mnie wte pęd...
-
mną i nie chce odpuścić. Nie czytam, nie oglądam, leżę i śpię na ogół. Czasami obserwuję sikorki, mam też większego fruwającego gościa, nied...
:-) woda nie jest moim żywiołem...nie pływam jak rybka...o nie.
OdpowiedzUsuńDługo się oswajam i nie lubię zabaw wodnych z cyklu zjeżdzalnie, skakanie na bombę itepe. ale bardzo lubię kajaki, jachty, katamarany i promy. A teraz polubiłam snurkowanie. rafy koralowe są na prawdę przepiękne. Z niczym nie mogę ich porównać. Zakochałam sie. i następnym razem będę leżała godzinami na wodzie i sie gapiła. ...
wyglądasz jak dzieweczka w tym stroju i kapelusiku. to kompliment ;-)
i ja mam tendencje do paniki i siania defetyzmu. prze kalustrofobię i stany lękowe :-))))) i dlatego żeby innym nie utrudniać nie pakuje sie poza moją strefe komfortu. Naczelnik mnie zmusza. często. czasem sie nasłucha a czasem mnie pasuje.
UsuńŻe jesteś emocjonalną osobą to się daje zauważyć :) Granice komfortu można czasami przekraczać ale nie zawsze i nie wszystkie.
UsuńPokazałaś mi inne oblicze Egiptu, myślałam all inclusive, ew. piramidy i wielbłady. Nic dla mnie, a z twoich opowiadań wyłoniły się bardzo ciekawe rzeczy i tak intensywny czas, że nawet upał jakby w tle z tyłu został. A bojałaś się.
Egipt to jest czad!!!
Usuńzabytki, kultury, wierzenia no czad. ale ja uwielbiam hist. starożytna i fascynuje mnie tajemnica, magia...
no i upał do zniesienia, choć najwiekszy hardcor to dopiero opisze :-)))
Mnie do odpoczynku woda potrzebna jest jak tlen do życia. Góry to zło i nic tego nie zmieni :) Woda to... wszystko!
OdpowiedzUsuńP. S. "Tutka"? Co to jest?
UsuńTutka- torebka papierowa.
UsuńMożliwe, że nie doceniasz krajobrazu, który jest wokół Ciebie. I mnie przyciąga woda niczym magnes, aczkolwiek czasami chętnie wybrałabym się w góry. Trochę to dla mnie jednak za daleko jak na weekendowy wypad. Parę lat temu wybrałam się na południe, wykorzystując majówkę, z rowerem. Niestety lało przeokropnie przez cały mój pobyt, tedy nie nacieszyłam się nawet widokami.