niedziela, 15 maja 2022

 Bez

 

 Piątek zgodnie z podjętym wcześniej zamiarem spędziłam na rowerze.

Zrezygnowałam jednak z planów pociągowych. Raz bo kiedy jadę sama miewam problem z wprowadzeniem swoich dwóch kółek do pociągu. Mała stacja ,tory niskie ,schodki nieomal w pionie. Raz i drugi udało mi się zaklinować w drzwiach , bo rower ciężki , bo szybko,szybko ,pociąg zatrzymuje się i zaraz rusza. Po drugie odległość.

Miałam jechać świeżo reanimowanym połączeniem  do Sierpca. Byłam tam raz jako dzieciak, zapamiętałam skansen.Ale najszybszą trasą,powrót to ok.80 km. Nie jest to jakaś masakryczna odległość ,ale narazie z kondycją  u mnie nie najlepiej .W tym roku kilka przejażdżek dopiero.I ta najkrótsza, to główna prowadząca do Warszawy,czyli nawet gdyby było pobocze, jazda w towarzystwie wielkich  ciężarówek ,hałasie i smrodzie.

Przyjemność? Zadna .Zostają boczne drogi ,lasy ,piachy i kamienie ,zawracanie ,objeżdżanie i z 80 skończyłoby się  może na 120 .Przerabiałam to już nieraz ,lubię przygody,ale na razie  kondycja nie ta.

Pojechałam natomiast scieżką rowerową w stronę Unisławia. Lubię tę trasę ,prowadzi wzdłuż starego nasypu kolejowego. Jedzie się wąwozem ,potem wzdłuż pół i łąk. Było przepięknie . Właśnie kwitnie rzepak .Intensywny zapach ,intensywna żółć, dla kontrastu soczysta zieleń zbóż. W rowach kwitly jasnoróżowymi kwieciem różne drzewka . Ciemnoniebieski łubin i pierwsze nieśmiałe maki. Nad tym wszystkim unosiły się trele ptaków.

Nie jestem wielkim obieżyświatem ,niemniej byłam tu i tam. Nie zamieniłabym tych pól pachnących na nic innego. 

Wracając już z powrotem na przedmiesciach ,przejeżdżając przez nieużytki dopadł mnie zapach bzu. Cofnęłam się ,wspięłam na piaszczystą gorkę. Zerwałam parę niebieskich badyli. Było to kłopotliwe ,miałam do przejechania jeszcze całe miasto. 

Z sakwy bukiet wypadał ,nie miałam nic do przywiązania ,więc jechałam kierując jedną ręką drugą trzymając kwiaty i zatrzymując się na światłach  wykonywałam różne akrobatyczne czynności.   

Postawiony do wazonu bez pachniał tak mocno ,że wieczorem musiałam wynieść go na balkon ,do tej pory w całym mieszkaniu pachnie bzem.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spryciarz

  Maciuś I, czasami daleko jeszcze od domu jestem, a tu nieoczekiwanie, biała kula, z trzęsącym się na kuprze sadełkiem leci do mnie wte pęd...