do tych wszystkich pięknych zdjęć, które oglądam na blogach, i nie tylko na blogach, w ramach niejako buntu przeciwko,
pokażę dziś w sposób obrazkowy swoją rzeczywistość. Na działkę jeżdżę tak pi razy drzwi trzy razy tygodniowo, mus bo podlać, bo zebrać, bo skosić. Mieszkam przy parku i dzień w dzień przez niego przejeżdżam
Dalej mijam nowo budowany kościółek, to będzie 4 na naszym osiedlu, możliwe, że z intencją Myśl Jezusowa bliżej człowieka, a z kolei biblioteki, filie są likwidowane, zresztą nie dziwię się temu, niektóre funkcjonowały w katastrofalnych warunkach, teraz mamy nowoczesne mediateki.
Przejście, na którym autorki nieomal nie zlikwidowano, przez kilka miesięcy rekonwalescencji, każde przejście przez pasy przyprawiało mnie o zawroty głowy, drżenie kolan, bladość lica. Pół biedy, kiedy był sygnalizator, przy przejściu bez: stałam, stałam i stałam, czasami ktoś się litował i pomagał. Potem jadę parę km. wylotówką na wawę, łączącą też osiedla z centrum.
Ulica Warszawska wiedzie do centrum,strona prawa prowadzi do jednego z dworców kolejowych, ja skręcam w lewo na bulwary.
Po zjechaniu ze ścieżki przejeżdżam koło pana,
i koło panów
i pań
Jest to bardzo urokliwa dzielnica miasta pełna odrestaurowanych i nieco zapuszczonych budynków.
Potem jadę znowu przez park, skręcam w dół, w chaszcze, droga jest nieutwardzona, pełna dziur i wybojów, ale po zjezdzie w dół, łąki nadwiślańskie.Fundacja im.Brata Alberta pomaga dzieciom. Dwa machy pedałami i są działki.
Ze wspomnień wczorajszej marszruty dominują dwa akcenty. Szliśmy polną drogą, gdzie rosły i leżały sobie mirabelki, kilkadziesiąt drzewek, dosłownie oblepionych owocami, czerwonych i zółtych, a jaki zapach! Krótkie portki okazały się złym wyborem, moje nogi nie wytrzymały kilkugodzinnej ekspozycji na słońce. Całe łydki mam w okropnie wyglądających czerwonych bąblach, to gorzej wygląda niż jest, bo aloes łagodzi pieczenie, ale co jutro do pracy, włożyć szorty i narażać ludzi na nieprzyjemny widok, z kolei długie, nawet zwiewne będą mnie razić i potęgować ból. Dylemat odłożę do rana.