niedziela, 11 lutego 2024

Dzień

 do dupy. Miałam plany rowerowe ,zaczęłam się ubierać, i w trakcie tejże czynności, przez okno zobaczyłam osobę z parasolem ,spojrzałam uważniej faktycznie siąpił drobny kapuśniaczek. Pomyslałam ,przeczekam i skrócę wycieczkę ,pojadę na godzinę ,dwie ,w  kierunku Wisły sprawdzić ile łąk zalało. Godzinę pózniej sytuacja pogodowa bez zmian i tak to w godzinach popołudniowych chodzę w piżamie i szlafroku. Jednym okiem spoglądam w ekran ,drugim  czytam o wyprawie na mount everest. Nie jest to zabójcza lektura ,ale da się czytać.

 Skończyłam ksiązkę i doczytałam w opisie ,ze autor faktycznie zdobył szczyt,a czytając ją przekonana byłam na bank ,ze wszystko to  wymyślone.Moja ocena książki z powiedzmy 5 ,wskoczyła na 7,5. Bo wejść i opisać rzecz w formie nieomal thrilleru  to nie byle co.

Zainstalowałam również nową aplikację mapy cz to się bodaj nazywa. Gdyby nie mój zdrowy rozsądek  i jakaś namiastka orientacji w terenie to google maps  ciągnęłyby mnie z 60 km po lesie.Wczorajsza wyprawa pttk  nie pasowała ,teoretycznie fajna ,bo do innego miasta wyjazd ,ale były silne ale. Wyjazd w samo południe ,gry i zabawy walentynkowe. Zabawy bym przeżyła ,ale liczyłam czas kilkakrotnie i wychodziło,nie ma bata ,ze powrót wieczorem. Kiedy mam aktywny wieczór zle sypiam Od wielu lat mam problemy ze snem i teraz w emeryckim bytowaniu cenię sobie niezmiernie przespanie  4 czasami 5 godzin jednym cugiem.

Wracając do wątku ,postanowiłam ku pamięci ,powtórzyć wcześniejszą eskapadę lasami. W dobrym miejscu wysiadłam z autobusu ,w dobrym  weszłam do lasu. Niestety potem nie skręciłam już jak powinnam ,zorientowałam się po paru km, ale wracać ? eh ,nie ,zobaczymy co dalej. Po 10 km wyciągnęłam komórkę i najpierw nie było zasięgu ,a potem jak mi google namalowało drogę .... Poszłam na swój nos ,jak w końcu znalazłam znajome z rowerowych wycieczek trasy to aż mi się nogi ugięły z ulgi. Na dodatek a jakże zaczęło padać ,a dojście do cywilizacji też zajęło sporo czasu. Liczyłam na autobus ,witaj rzeczywistość ,sobota, autobusy co godzina. Zaiste doszłam do domu na ostatnich nogach, prawie się zataczając. Nie należy zatem nie doceniać wpływu świeżego powietrza na głowę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spryciarz

  Maciuś I, czasami daleko jeszcze od domu jestem, a tu nieoczekiwanie, biała kula, z trzęsącym się na kuprze sadełkiem leci do mnie wte pęd...